Prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego przyznał, że wprowadzenie lockdownu jest metodą skuteczną, ale jest też najbardziej brutalnym rozwiązaniem. Ekspert przyznał, że efekty obostrzeń będą widoczne dopiero za 7 do 12 dni.
To bardzo zniechęcające, bo jak terapia nie działa od razu, to pacjent się do niej zniechęca, teraz jest podobnie
- mówił prof. Fal na antenie Polsat News.
Ekspert przyznał, że obiekty, które pozostają otwarte takie jak kościoły, przedszkola i zakłady fryzjerskie prędzej, czy później będą musiały być zamknięte. - Moim zdaniem lepiej było zrobić to od razu - dodał prof. Fal. Zaznaczył również, że ograniczenie swobody przemieszczania się byłoby radykalnym i ostatecznym wyjściem. - To środek być może konieczny, ale zwlekałbym z tym jak najdłużej - oznajmił prof. Fal.
Chodzenie bez maseczki jest działaniem na szkodę innych i niezależnie od zagrożenia mandatem nie powinniśmy tego robić ze względów świadomościowych
- dodał lekarz.
Na pytanie o liczbę realnych zakażeń prof. Fal odpowiedział, że z pewnością jest ona dużo większa, niż podają oficjalne statystyki.
- Co do zasady my testujemy osoby objawowe. W związku z powyższym z tego wynika wysoka skuteczność trafień. Myślę, że współczynnik 3:5 jest prawidłowy - wynika to z pewnej specyfiki pandemii, którą obserwowaliśmy w innych krajach. Jeżeli mamy teraz 27 tys., to myślę, że 100-110 tys. to realna liczba - dodał prof. Fal.
Lekarz przyznał, że przyzwyczailiśmy się już do obecności koronawirusa. Według eksperta lockdown jest skuteczną, krótkookresową metodą walki z pandemią, ale jedynym rozwiązaniem, które może zapobiec czwartej fali zakażeń, jest stosowanie szczepionek. - Jedyną metodą, która pozwoli nam przerwać tę passę i nie dopuścić do czwartej zwyżki jest szczepienie - mówił prof. Fal.