Liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem z dnia na dzień niepokojąco rośnie. Tymczasem, jak wynika z doniesień RMF24, niemalże jedna trzecia pacjentów krakowskiego szpitala MSWiA nie stawia się na zaplanowane szczepienia preparatem AstraZeneca.
W związku z doniesieniami dotyczącymi pojedynczych przypadków wystąpienia zakrzepów krwi po przyjęciu szczepionki, a także decyzją wielu krajów o wstrzymaniu szczepień preparatem, pacjenci obawiają się przyjęcia preparatu firmy AstraZeneca. Choć eksperci uspokajają, wiele wskazuje na to, że część osób nie jest przekonana co do bezpieczeństwa szczepionki.
Europoseł PO i były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w programie "Tłit" Wirtulanej Polski został zapytany o to, co doradziłby osobom, które wahają się nad tym, czy zaszczepić się preparatem firmy AstraZeneca czy też nie.
"Zaapelowałbym do wszystkich, żebyśmy słuchali ekspertów, szli za głosem tych, którzy decydują o bezpieczeństwie tej szczepionki, którzy sprawdzają to bezpieczeństwo, czyli Europejskiej Agencji Leków i innych instytucji, które te szczepionki sprawdzają. I dopóki nie będzie zalecenia ze strony europejskich agencji, żeby odstąpić lub wstrzymać to szczepienie, każdemu z nas będę sugerował, że trzeba się szczepić, bo COVID jest chorobą bardzo niebezpieczną" - odpowiedział były minister zdrowia.
Bartosz Arłukowicz podkreślał, że kluczową kwestią w tej chwili jest zdanie sobie sprawy z tego, co za kilkanaście miesięcy będzie działo się z organizmem pacjentów, którzy przeszli COVID-19. Jego zdaniem, powinniśmy się szczepić właśnie dlatego, by uniknąć ewentualnych powikłań, które mogą się z czasem pojawić.
W tym miejscu warto przypomnieć, że z ponad 5 mln osób z Europy, które otrzymały szczepionkę, zakrzepy zgłoszono u 30, przekazała w piątek Europejska Agencja Leków, zajmująca się badaniami nad doniesieniami dot. skutków ubocznych. Emer Cooke, dyrektorka agencji, przekonywała, że korzyści z przyjęcia szczepionki zdecydowanie przewyższają ryzyko, a pojedyncze incydenty to coś, czego nie da się uniknąć.
Prowadzący program zwrócił również uwagę na słowa prof. Włodzimierza Guta, który przekonywał, że podważanie skuteczności szczepionki AstraZeneca to nic innego, niż "wielka gra interesów" pomiędzy koncernami farmaceutycznymi.
Zdaniem Arłukowicza, takiej opcji nie można wykluczyć, wskazał jednocześnie na swoje doświadczenia z przeszłości dotyczące negocjacji cen leków, co jak podkreśla, nie było łatwe. "Nie mogę tego zjawiska wykluczyć, ale też nie mam żadnej wiedzy, która mogłaby potwierdzić tezę, że to, co się dzieje wokół szczepionki AstraZeneca jest podyktowane jakimiś działaniami konkurentów na rynku" - podsumował były minister zdrowia.