W rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" wirusolog zabrał głos także w sprawie poluzowania obostrzeń. Zdaniem profesora część obywateli zachowuje się niestosowanie do zaistniałej sytuacji.
- Z definicji wynika, że koniec jest wtedy, gdy sytuacja wróci do tej poprzedzającej. Ponieważ koronawirusa już mamy, to raczej nigdy końca nie będzie, chyba że formalnie ktoś ogłosi koniec - powiedział prof. Gut. Wirusolog podkreślił, że aby móc mówić o końcu pandemii sytuacja musi być pod pełną kontrolą, a liczba przypadków musi utrzymać się na poziomie maksymalnie jednego zakażonego lub mniej na powiat, czyli do 300 przypadków w całym kraju w ciągu dnia. - Aby osiągnąć taką sytuację, musiałaby być pełna odpowiedzialność społeczeństwa. Dobrze byłoby, aby 80 proc. się zaszczepiło i wtedy jest to możliwe - zauważył. Dodał również, że przy obecnym tempie szczepień Polska osiągnie taki poziom za trzy lata.
Profesor zapytany o chińskąszczepionkę na koronawirusa oraz o jej dopuszczenie w Polsce powiedział: - Jeśli uzyska aprobatę odpowiednich organów polskich, każda szczepionka może być wprowadzona.
Wirusolog wyjaśnił również, jak wygląda sytuacja ozdrowieńców. - Teoretycznie ozdrowieniec jest w sytuacji, jakby otrzymał pierwszą dawkę w postaci choroby, a druga dawka stanowi wzmocnienie odporności. Praktycznie pojawia się taki problem, że w przypadku zaszczepienia jedną dawką, osoby, które nie uzyskają odporności, mają prawo mieć pretensje - podkreślił prof. Gut.
Mikrobiolog powiedział, że wzrost zakażeń jest wynikiem wzmożonej ruchliwości społeczeństwa oraz spadkiem liczby obywateli, którzy stosują się do zachowania "prawidłowej bariery fizycznej". - Samo poluzowanie nie jest błędem, reakcja na nie jest błędem. Część społeczeństwa zachowała się, jak spuszczona z łańcucha - zauważył prof. Gut.