Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocław był w poniedziałek (1 marca) gościem "Kropki nad i" w TVN24. Jego zdaniem są cztery główne powody trzeciej fali pandemii.
Po pierwsze, zwrócił uwagę prof. Simon, epidemia tak właśnie przebiega - zaostrzenia i spowolnienia przeplatają się z sobą. - Teraz mamy okres zimowo-wiosenny, więc i naturalne zaostrzenie - podkreślił.
Drugim powodem jest według eksperta to, że "coraz częściej mamy do czynienia z wariantami tego wirusa, które są bardziej zaraźliwe". Zwiększona liczba zakażeń pociąga za sobą także zwiększenie liczby ciężkich przypadków. - I to widzimy na swoich oddziałach. Mamy obłożenie praktycznie 90-100 proc. - powiedział.
Trzecim powodem skutkującym zaostrzeniem się epidemii, jest zmęczenie ludzi restrykcjami. Profesor podkreślił jednak, że na tle innych krajów europejskich, "my jesteśmy w środku". Wiele krajów, jak Belgia czy Czechy, jest praktycznie całkowicie zamknięta.
Czwartym powodem są według profesora osoby, które w pandemię nie wierzą. - W dalszym ciągu jest grupa osób, która uważa, że to bzdura z wirusem - powiedział prof. Simon. Tymczasem wirus przenoszony jest z człowieka na człowieka.
- Ci, którzy zachorują, w większości zawdzięczają to tym ludziom, którzy bagatelizują niebezpieczeństwo i lekceważą zdrowie innych. Innej możliwości nie ma. Ktoś komuś nakasłał w twarz - ocenił ekspert. Podkreślił też, że COVID-19 nie jest chorobą przyjemną. - Zapraszam do siebie do kliniki, gdzie 8 na 10 osób się dusi i pewnie część z nich umrze - skwitował.
Monika Olejnik pytała swojego gościa także o chińskie szczepionki Sinopharm, o zakup których zaczął zabiegać polski rząd, a prezydent Andrzej Duda rozmawiał już w tej sprawie przez telefon z prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
- Szczepić się powinniśmy wszystkim tym, co będzie zatwierdzone przez odpowiednie agendy światowe i Unii Europejskiej - odpowiedział prof. Simon. Tymczasem brak na razie danych dotyczących preparatu chińskiego. - Nie mam zdania na temat tej szczepionki, ponieważ nie widziałem badań, co do jej skuteczności i bezpieczeństwa. Myślę, że wiele tych szczepionek jest dobrych, ale wymagają oceny niezależnych organów - dodał.
Podstawowym kłopotem ze szczepionkami zaakceptowanymi przez agendy unijne jest to, że ich nie ma - nie są dostarczane w zapowiadanych wcześniej ilościach, a harmonogram szczepień się opóźnia.
Zdaniem profesora Simona, w przypadku osób, które przeszły już zakażenie koronawirusem, wystarczyłaby jedna dawka preparatu. - Czy warto szczepić dwukrotnie osoby, które chorowały? Ja uważam, że nie. Zakażenie można traktować jako pierwsze szczepienie. Po sześciu miesiącach można dołożyć jednorazowe szczepienie. Takie zalecenia już się pojawiają w USA. Być może wprowadzimy to w Polsce - skomentował.