Doktor Paweł Grzesiowski w TVN24 został poproszony o komentarz do słów prof. Andrzeja Horbana. - Od co najmniej pół roku nie mamy do czynienia z problemem z dostępem do maseczek, które rzeczywiście filtrują - mówił ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.
Dr Grzesiowski zauważa jednak, że obecny kształt rozporządzenia miał sens w marcu, gdy nie było dostępu do profesjonalnych maseczek. Teraz natomiast nie spełnia on już swojej roli. Według eksperta kolejnym powodem na wydanie nowych zapisów jest to, że w Polsce pojawił się bardziej zakaźny, brytyjski wariant koronawirusa SARS-CoV-2, który ma odpowiadać za co najmniej 10-20 proc. nowych zakażeń.
- Maseczka w tym zakresie musi być bardziej profesjonalna, aby zatrzymać tego wirusa. Maseczki filtrujące powinny mieć albo oficjalne normy, albo być wykonane z materiału, który rzeczywiście filtruje. Bawełna takich właściwości nie posiada - zaznaczył. Doktor podkreślił, że maseczki tekstylne powinny być przynajmniej trójwarstwowe - z czego jedna z warstw powinna być wykonana z materiału, który pełni rolę filtra.
- Maseczka powinna mieć też określoną długość użytkowania - chirurgicznej można używać ok. 4 godzin bez przerwy, maseczki FFP2 - 8 godzin. Maseczki bawełniane, trzywarstwowe powinny być co 2 godziny wymieniane i prane - mówił dr Grzesiowski. Ekspert odniósł się także do stosowaniu popularnych przyłbic.
- Przyłbice są absurdalnym rozwiązaniem jeśli chodzi o zasłanianie nosa i ust przed powietrzem. Przyłbic używamy jako dodatku do maski, sama przyłbica nie daje nic jeśli chodzi o filtrację i apeluję o to już od co najmniej kilku tygodni. Przyłbice nigdy nie powinny być dopuszczone - ostrzegał lekarz.