Prof. Krzysztof Simon: Amantadyna wywołuje szybkie mutacje koronawirusa. Nie wolno takich rzeczy stosować

Prof. Krzysztof Simon po raz kolejny skrytykował pomysł leczenia COVID-19 za pomocą amantadyny. Lekarz stwierdził, że preparat ten może przyczyniać się do powstawania kolejnych mutacji koronawirusa. - A jeśli wyhodujemy szczepy lekooporne, tylko podając amantadynę? To kto za to wszystko odpowie? - pytał prof. Simon.
Zobacz wideo Szczepienia nauczycieli w szpitalach węzłowych od drugiego tygodnia lutego. Czy obejmą całą kadrę?

Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, został zapytany o stosowanie amantadyny w leczeniu COVID-19 podczas webinaru "Czy bać się chorób zakaźnych? Fakty i mity. Jak żyć zdrowo i bezpiecznie".

Lek ten zachwalał niegdyś wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który twierdził, że amantadyna pomogła mu wyzdrowieć po zakażeniu koronawirusem. Prof. Krzysztof Simon wypowiadał się już na temat tego preparatu, podkreślając, że może się on przyczynić do powstawania kolejnych mutacji wirusa SARS-CoV-2. Nie inaczej było podczas webinaru.

Prof. Krzysztof Simon Wiceminister zachwala amantadynę. Prof. Simon: Skandaliczna wypowiedź

Prof. Simon o amantadynie: To się nie nadaje do niczego

- Amantadyna jest nieuznanym nigdzie lekiem. Dopiero badania są robione, tylko w Polsce, i mała próba była w Meksyku - powiedział prof. Simon, zaznaczając, że jego zdaniem badania finansowane przez Agencję Badań Medycznych mogą potwierdzić skuteczność amantadyny w leczeniu jedynie małych grup pacjentów i na określonym etapie zakażenia.

- Według mnie to się nie nadaje do niczego. Konsekwencje z tego są straszne. A jeśli wyhodujemy szczepy lekooporne, tylko podając amantadynę? To kto za to wszystko odpowie? Oczywiście wtedy będzie, że trzeba było nie dopuścić do badania, że eksperci i rząd winni - mówił prof. Simon.

Marcin Warchoł i Zbigniew Ziobro MZ nie chce zdradzić szczegółów nt. wniosku Ziobry ws. amantadyny

Lekarz powiedział, że około 40 lat temu używał amantadyny w leczeniu grypy, ale medycy zaprzestali tej praktyki.

- Po pierwsze, z piśmiennictwa wynikało, że jest to skuteczne tylko na etapie początkowym, przed zakażeniem. Po drugie, wywołało bardzo istotne objawy, łącznie z neurologicznymi. Po trzecie, amantadyna stosowana dłużej powoduje uszkodzenia narządowe, przede wszystkim upadki. Pacjenci padali z powodu zawrotów głowy. I następna rzecz - ona wywołuje szybkie mutacje. Nie wolno więc takich rzeczy stosować - mówił prof. Simon. 

Więcej o: