W listopadzie były prezydent Bronisław Komorowski zakaził się koronawirusem. Ze względu na swój stan został zabrany najpierw do szpitala w Sejnach, a później przetransportowany do Warszawy. Teraz najgorsze ma już za sobą, po ponad miesiącu nadal odczuwa skutki choroby, mówił w Polsat News.
Jeszcze w listopadzie były prezydent mówił, że nie wie, jaki i kiedy zakaził się koronawirusem. Teraz jednak już domyśla się, w jaki sposób do tego doszło. - To jest paradoks, bo rodzinnie uciekliśmy na wieś w marcu tego roku. Ale tutaj paradoksalnie dogonił nas koronawirus - powiedział.
Powiedział, że ciężko przechodził COVID-19. - Na pewno to nie było lekkie przeziębienie. Pobyt w szpitalu trwał jedenaście dni, a wcześniej chorowałem w domu - stwierdził. - Koronawirus zaatakował płuca i było to bardzo rozległe, ciężkie zapalenie płuc, z którego cały czas jeszcze wychodzę - powiedział Komorowski i przyznał, że miał problemy z oddychaniem. Powiedział też, że u niego w leczeniu skupiono się na chorych płucach, ale "też ma to swoją cenę, bo z kolei gdzie indziej w organizmie zostały powstały pewne uszkodzenia". Nie sprecyzował, o co dokładnie chodzi.
Komorowski zadeklarował, że zaszczepi się na COVID-19 pomimo przebycia już choroby. Powiedział, że nie ma pewności, iż po przechorowaniu nie zachoruje się ponownie.
- Wcześniej wielokrotnie namawiałem rodaków do szczepienia się, to chciałem też dać pewien przykład, świadectwo, szczepiąc się samemu - powiedział Komorowski.