W Wielkiej Brytanii odbyły się już pierwsze szczepienia przeciwko koronawirusowi. W Polsce będzie to możliwe na początku 2021 roku. Operacja odbywać się będzie zgodnie z harmonogramem przedstawionym w Narodowym Programie Szczepień, zapowiedzianym przez rząd w ostatnich dniach.
Kwestia programu szczepień została poruszona w wywiadzie, jakiego prof. Robert Flisiak udzielił Onetowi. Ekspert stwierdził, że każda tego typu akcja będzie posiadała mankamenty, niezależnie od przyjętych reguł.
- Trudno mówić o mankamentach. Żaden program nie będzie idealny, bo nie przewidzi wszystkich możliwych zdarzeń, trudności, które się pojawią. Jest tak wiele niewiadomych logistycznych. To pierwsza tego typu akcja, jaka jest przeprowadzana w jakimkolwiek kraju na świecie. Jedni będą zarzucać, że jest zbyt mało szczegółowa, inni będą mówić, że jest zbyt szczegółowa. Zawsze trzeba to wyważyć. Myślę, że ten program jest wyważony - powiedział.
W dalszej części rozmowy prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych przypomniał, z jakiego powodu program początkowo był kwestionowany.
- To, co jest krytykowane to to, że pierwotnie nie przewidywano udziału w szczepieniach różnych grup medycznych, które miałyby prowadzić działania, ale w tym programie jest to uwzględnione. Oczywiście jest powiedziane, że początkowo będą kwalifikować lekarze, ale z czasem te zespoły będą poszerzane. Tak samo zarzut, że kryteria są zbyt wyśrubowane. Myślę, że to już zostało wyjaśnione - te kryteria to jest pierwszy rzut. Następna edycja może mieć zupełnie inne, łagodniejsze kryteria - dodał.
Prowadząca rozmowę Beata Tadla przytoczyła wyniki badań, według których 55 proc. Polaków deklaruje niechęć wobec zaszczepienia się przeciwko koronawirusowi. Zdaniem prof. Flisiaka nie ma żadnych podstaw do obaw, jeśli chodzi o ewentualne skutki uboczne przyjęcia szczepionki.
- Problem polega na tym, że uaktywniły się środowiska niekompetentne, które robią, krótko mówiąc, ludziom wodę z mózgu. Ja dokładnie zapoznałem się z wynikami badań nad szczepionką. Bardziej bezpiecznego i lepiej dopracowanego preparatu, który wchodził na rynek, dawno nie widziałem. Działania niepożądane, jeżeli porównamy grupę przyjmującą lek z grupą przyjmującą placebo są naprawdę minimalne - ocenił.
Na koniec profesor odniósł się do stanowiska niechętnych do szczepionki osób w związku z wyznawaną religią. - Ja bardzo dziwię się ludziom, którzy podpisują się pod apelami o nie szczepienie, a mienią się katolikami - jak oni odczytują siebie w stosunku do piątego przykazania "nie zabijaj". Jeśli oni przyczynią się do śmierci choćby jednej osoby, namawiając ich do odrzucenia szczepionki, mają krew na rękach - dodał.