Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19 w rozmowie z Interią proszony był o ocenę sytuacji epidemicznej w kraju. Doktor Paweł Grzesiowski mówił m.in. o systemie szczepień na koronawirusa, wciąż dużej liczbie osób zmarłych na COVID-19 i "szarej strefie" pacjentów, którzy mimo objawów nie zgłaszają się do lekarzy.
Według lekarza obowiązek szczepień na COVID-19 mógłby dotyczyć jedynie służb mundurowych czy pracowników ochrony zdrowia, ale na pewno nie można byłoby nim objąć całej populacji. Ekspert dodał, że nie zgadza się z sondażami, z których wynika, że bardzo mało Polaków planuje zaszczepić się na koronawirusa.
- Sondaże, na które pan się powołuje, bardzo źle przedstawiają problem. Proszę zwrócić uwagę - pytamy ludzi, czy chcą korzystać ze szczepionki, która jeszcze nie istnieje. Nie znają jej wyników. Ja patrzę na to zupełnie inaczej - prawie połowa polskiego społeczeństwa wierzy w szczepionkę, której jeszcze nie ma. To jest bardzo dobry wynik, świadczący o ogromnym zaufaniu do naukowców i lekarzy - mówi.
Doktor Grzesiowski dodał, że nie ma wątpliwości, że przy skutecznej szczepionce na COVID-19 będzie chciało zaszczepić się więcej osób, "może nawet 90 proc.". Lekarz widzi inny problem, związany z brakiem dostępności produktu, jak miało to miejsce przy szczepionce na grypę. - 45 mld dawek wystarczy do zaszczepienia 22,5 miliona ludzi, co zajmie wiele miesięcy, a powinniśmy zaszczepić co najmniej trzy czwarte ludności, a najlepiej 90 proc., czyli prawie 35 mln ludzi. Tylko powszechne szczepienie może powstrzymać pandemię - powiedział.
Dalej dr Grzesiowski został zapytany o to, czy wygrywamy z epidemią koronawirusa tak, jak twierdzi premier Mateusz Morawiecki. - Nie. Przecież to widać, że nie wygrywamy. Nie chcę komentować takich wypowiedzi, bo to jest myślenie życzeniowe w chwili słabości - dodaje. Ekspert mówi, że ogłaszanie sukcesu po "dołku weekendowym" jest nieuzasadnionym optymizmem.
Na koniec lekarz został też zapytany o liczbę pacjentów, którzy mimo objawów koronawirusa nie udają się po pomoc, ponieważ obawiają się kwarantanny. - Trudno to określić precyzyjnie, ale można podejrzewać, że to jest znacząca liczba, może dodatkowe 20, a nawet 30 procent. Ta szara strefa powoduje, że epidemia nie będzie wygasać tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli, bo te osoby nie izolują się i zarażają otoczenie - podsumował Grzesiowski.