Międzynarodowa grupa ekspertów WHO uda się do Wuhan w Chinach, gdzie rozpoczęła się epidemia koronawirusa. Naukowcy zbadają przede wszystkim to, jak doszło do zakażenia ludzi na skutek kontaktu z zainfekowanymi zwierzętami na targu. Peter Ben Embarek uważa, że zakażeni pracownicy marketu mogą dostarczyć cennych dla lekarzy informacji.
Jak podaje "Telegraph" do Chin "tak szybko, jak to możliwe" uda się dziesięciu naukowców. Peter Ben Embarek uważa, że na razie nic nie wskazuje na to, że koronawirus SARS-CoV-2 mógł powstać w laboratorium i być dziełem człowieka. Naukowcy dodają, że wirus pochodzi najprawdopodobniej od nietoperzy, co potwierdza też analiza sekwencji materiału genetycznego. Nadal nie jest całkowicie jasne to, jak przeniósł się on na ludzi: czy pokonał barierę międzygatunkową i bezpośrednio zainfekował człowieka, czy w łańcuchu infekcji pośredniczył inny gatunek zwierząt.
Światowa Organizacja Zdrowia odpiera zarzuty, że na takie dochodzenie jest już za późno. - Chcemy wrócić do Wuhan i przeprowadzić wywiady o tym, jak doszło do pierwszych zakażeń, a także wykryć inne przypadki, które nie zostały wtedy ujawnione, by sprawdzić, czy jesteśmy w stanie odtworzyć początek tej historii - powiedział.
- W pełni oczekujemy i mamy zapewnienia od naszych kolegów z chińskiego rządu, że podróż będzie udostępniona tak szybko, jak to możliwe. Społeczność międzynarodowa musi być pewna jakości naszych badań - dodał dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia ds. sytuacji kryzysowych dr Michael Ryan. Naukowcy zbadają również teorię, według których w Wuhan, w dawnym epicentrum epidemii, nie dochodzi już do zakażeń.
Naukowcy z WHO, którzy pojadą do Wuhan to epidemiolodzy, specjaliści w zakresie zdrowia publicznego oraz w dziedzinie chorób zwierząt. Są to profesorowie z Wielkiej Brytanii, Australii, Stanów Zjednoczonych, Danii, Holandii, Japonii, Niemiec, Rosji, Kataru i Wietnamu.