Dr Artur Zaczyński odniósł się w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News do kontrowersji związanych z działaniem szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym. Zaczyński podkreślił, że "szpitale tymczasowe nie są szpitalami zwykłymi, otwartymi dla wszystkich pacjentów, tylko szpitalami zapasowymi". - Są to cały czas zmieniający się pacjenci. W szpitalu hospitalizowanych było już 100 osób. To jest 100 osób w ciągu dwóch tygodni, które odciążyło Mazowsze - powiedział, opisując sytuację w Szpitalu Narodowym.
Dr Zaczyński został zapytany o ustalenia byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który poinformował na Twitterze, że stawka za pozostawanie w gotowości do użycia respiratora w Szpitalu Narodowym wynosi 3,7 tys. zł, a w zwykłych placówkach 200 zł.
Zaczyński wyjaśnił, że szpital "działa w zrównoważonym rozwoju" i nie zatrudnia jeszcze całej kadry. - Założyliśmy, że szpital - powoli wypełniając się - będzie realizował swoje zadania w unitach po 56 łóżek uwalnianych stopniowo. Tylko te łóżka są rozliczane. Liczymy z 56 łóżek, przy których pracują lekarze, a nie z 400 łóżek - powiedział.
Wspomniał również, że w obecnej chwili w szpitalu hospitalizowanych jest ok. 37-38 osób. - My jesteśmy gotowi (na przyjęcie większej liczby pacjentów – red.), tylko szpitale nie zgłaszają do nas problemu. Mamy 10 telefonów w ciągu doby - podkreślił.
Artur Zaczyński odniósł się również do tekstu Pawła Reszki, dziennikarza "Polityki", który przeprowadził rozmowę z anonimowym lekarzem, pracującym w Szpitalu Narodowym. Według niego medycy mają zapewnione bardzo dobre warunki bytowe, przy jednoczesnym braku wymagającej pracy. Mówił wręcz, że wstydzi się, że w tym uczestniczy. Jego opis mocno kontrastuje z dramatycznymi relacjami z normalnych szpitali.
- Na Narodowym są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne - czytamy w wywiadzie Reszki.
- Pan doktor, który przyjechał na tydzień czasu do pracy do szpitala tymczasowego, nie zapoznał się kompletnie z zasadami funkcjonowania szpitala, nie przeczytał strategii rady epidemicznej - odpowiedział Zaczyński. Dodał, że "opinia publiczna została zmanewrowana przez jedną osobę, która wyraziła swoją opinię na temat warunków dla lekarzy, którzy pracują w tym szpitalu nieustannie od ponad 2 tygodni".