List otwarty pielęgniarek jest dramatyczny. Piszą w nim, że polski system ochrony zdrowia się załamał, a "pielęgniarstwo umiera na naszych oczach". Wskazują też na niewłaściwe decyzje rządu, który nie przygotował kraju na walkę z epidemią, a medykom zapewnia jedynie "chaos organizacyjny, szpitale wydmuszki, buble prawne i grę na czas".
"Z rozpaczą i bezsilnością patrzymy na śmierć pacjentów, którym nie możemy pomóc. Ludzie umierają w domach, karetki godzinami krążą, szukając wolnego łóżka dla pacjentów. Planowe zabiegi operacyjne są wstrzymane. Opinia publiczna jest informowana o pacjentach pozostawionych bez opieki. Obecnie nie obowiązują żadne normy zatrudnienia personelu medycznego, dlatego się zdarza, że jedna pielęgniarka zajmuje się jednoczasowo nawet 80 pacjentami w różnym stanie. Często przytomni pacjenci czują się osamotnieni i pozostawieni sami sobie, gdy uwaga pielęgniarek jest skupiona na pacjentach w cięższych stanach lub w stanie zagrożenia życia" - czytamy w liście.
Pielęgniarki wskazują, że coraz więcej pracowników systemu ochrony zdrowia zakaża się koronawirusem, a od końca października "nie ma dnia, aby nie pojawiał się nekrolog kolejnej pielęgniarki, która złożyła najwyższą ofiarę, swoje życie".
"Jak dotąd nasza sytuacja tylko się pogarsza. W pośpiechu tworzone prawo powoduje chaos organizacyjny. Odebrano nam prawo do 100 proc. zasiłku chorobowego w przypadku zakażenia COVID-19, co jest bardzo prawdopodobne przy braku środków ochrony osobistej. Nowelizacja ustawy, która to zmienia, mimo podpisu Pana Prezydenta została wstrzymana. Dodatek za pracę z pacjentami zakażonymi otrzyma być może ok. 1 proc. pielęgniarek, reszta będzie musiała pracować na mniejsze, niż zwykle pieniądze. Rodzicom pracownikom ochrony zdrowia odbiera się podstawowe prawo do zapewnienia opieki swoim dzieciom, bo tylko im nie wolno uczyć się w domu ze swoimi dziećmi. Zbliża się koniec roku, a wraz z nim odebrane zostaną dodatki dla pielęgniarek wynegocjowane w 2015 roku, zamiast finansowego docenienia naszego wysiłku, ma być obniżka pensji…" - wyliczają pielęgniarki.
Sygnatariusze listu podkreślają także, że istotną rolę w walce z epidemią koronawirusa odgrywają media. Zaapelowali oni do dziennikarzy, żeby przestrzegali etyki zawodowej i dbali o rzetelne informowanie opinii publicznej "w duchu wspólnej walki o pokonanie epidemii. Pielęgniarki zwróciły się także do pacjentów.
"My walczymy o lepsze warunki leczenia i opieki dla Was. To Wy jesteście odbiorcami naszej pracy i to dla Was staramy się, abyście mogli godnie powracać do zdrowia w chorobie i nie umierać w kolejkach" - napisały pielęgniarki.
Stowarzyszenie Pielęgniarki Cyfrowe zaapelowało także do polityków "o jak najszybsze działania zmierzające do opanowania sytuacji i sprawiedliwego podziału środków, którymi państwo dysponuje".
"Oczekujemy konkretnego docenienia naszej pracy, bez względu na miejsce zatrudnienia. Przestrzegania przepisów Konstytucji, która daje równy dostęp do opieki medycznej i równych praw dla każdego obywatela. Chcemy tak jak każdy obywatel, przetrwać i przeżyć tę epidemię. [...] Doceniając różne służby mundurowe, które zasłużenie odbierają sprawiedliwą zapłatę za swoją pracę, nie zapominajcie o osobach na pierwszej linii frontu. Za nadludzki wysiłek nad ochroną najwyższego dobra, jakim jest zdrowie i życie współobywateli, należy się sprawiedliwa zapłata. Nie nagrody, czy dodatki, lecz uczciwa płaca za wkład w przeciwdziałanie skutkom epidemii" - czytamy w liście.