W rozmowie z Jackiem Gądkiem dr Paweł Grzesiowski odniósł się do przedłużenia zamknięcia szkół de facto do połowy stycznia. - Myślę, że to jest decyzja jedyna, którą można było podjąć. To, czy ona jest dobra czy jest zła, to się dopiero okaże, natomiast uruchomienie w tej chwili szkół, kiedy mamy cały czas trwającą pierwszą realną falę pandemiczną w Polsce byłoby błędem. Oczywiście należy się zastanawiać już w tej chwili jak przywrócić edukację stacjonarną, natomiast to na pewno nie może być zrobione na żywioł. To musi być przemyślane. Moim zdaniem z zastosowaniem od początku systemu hybrydowego, czyli część klas uczy się w szkole, część klas uczy się w domu i potem zamieniają się po dwóch tygodniach. Takie turnusy powinny być zarządzone dlatego, że chodzi nam o to, aby w szkołach rozgęścić dzieci, rozgęścić też nauczycieli, żeby nie dochodziło do tych zdarzeń, które mieliśmy okazję obserwować we wrześniu, czyli w wielu bardzo szkołach krążył wirus między dziećmi a dorosłymi i to zresztą spowodowało w moim pojęciu tak masywne rozprzestrzenienie się epidemii - stwierdził ekspert.
- Przed nami sto dni solidarności. Na koniec tego okresu jest prawdopodobne, że pojawi się szczepionka - mówił premier Mateusz Morawiecki. Dr Paweł Grzesiowski skomentował słowa szefa rządu. - Muszę powiedzieć, że jestem przyzwyczajony do takiej strategii, jeśli chodzi o zdrowie publiczne, żeby nie stawiać wszystkiego na jedną kartę i nie obstawiać tylko jednego konia, że tak się wyrażę. (...) Mam takie poczucie, że zostało takie wytworzone wrażenie. Wytrzymajmy do połowy stycznia, bo potem już wszystko uratuje szczepionka. Ja bym był tutaj bardzo ostrożny z wielu powodów. Po pierwsze, żeby zaszczepić istotną liczbę osób musimy przynajmniej trzy, cztery miesiące realizować szczepienia. Jeśli będą to szczepionki, które są w tej chwili gotowe do rejestracji to pamiętajmy, że mamy dwa podejścia, czyli dwie dawki w odstępie trzech, czterech tygodni. Czyli sam proces szczepienia i nabywania odporności trwa około półtora do dwóch miesięcy, czyli my od połowy stycznia, jeśli szczepionka będzie dostępna, zaczniemy szczepić, ale efekty epidemiologiczne szczepienia my możemy zauważyć dopiero gdzieś koło maja, czerwca. Czyli nie można absolutnie roztaczać takiej wizji, że szczepionka rozwiąże nasze problemy do przyszłego lata. Niestety musimy łączyć szczepienia z lockdownem, z ostrożnie uruchamianym szkolnictwem, ostrożnie uruchamianymi innymi dziedzinami życia społecznego i gospodarczego po to, żeby nie dopuścić do trzeciej fali, czyli tego, czego wszyscy się spodziewamy mniej więcej na wiosnę, około marca - podkreślił lekarz.