Tydzień temu Bronisław Komorowski poinformował, że uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. - Mam kaszel, podwyższoną temperaturę - mówił w rozmowie z Onetem były prezydent. Polityk przyznał, że nie wie, gdzie i jak się zaraził. Dodał również, że powinna to być nauczka dla wszystkich, że można zakazić się zupełnym przypadkiem. Komorowski przebywał bowiem w miejscowości, gdzie bardzo długo nie odnotowano żadnego zakażenia.
Jak informuje "Fakt", po kilku dniach Bronisław Komorowski poczuł się na tyle źle, że trafił na oddział zakaźny szpitala w Sejnach. Wcześniej polityk przebywał w swoim domu w Budzie Ruskiej w województwie podlaskim. W piątek 20 listopada podjęto decyzję o przetransportowaniu prezydenta do szpitala w Warszawie.
- Decyzja o pilnym przewiezieniu pana prezydenta zapadła w Ministerstwie Zdrowia - potwierdza dziennikarzom rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. - Pan prezydent jest w stabilnym stanie. Jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jest transportowany do stołecznego szpitala, ponieważ tam będzie mieć zapewnioną jak najlepszą opiekę - dodaje jeden z pracowników biura byłego prezydenta.
- Rozmawiałem z panem prezydentem kilka dni temu, kiedy okazało się, że jest zakażony. Wtedy czuł się dobrze. Nie niepokoiłem go później telefonami. Bardzo mnie zmartwiła ta informacja - powiedział profesor Tomasz Nałęcz, były doradca Komorowskiego.
Bronisław Komorowski, według ustaleń "Faktu", ma trafić pod opiekę profesora Andrzeja Horbana, który jest główny doradcą premiera Mateusza Morawieckiego ds. walki z epidemią koronawirusa.