Doktor Artur Zaczyński, kierownik szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym mówił na antenie Radia ZET o tym, jak wygląda praca i leczenie pacjentów w jego placówce. Podkreślał, że osoby trafiające na Stadion to głownie pacjenci, którzy w stanie lekkim lub średnim wymagają hospitalizacji.
Mamy teraz ponad 30 pacjentów, ale rotacja mówi więcej. Już było ponad 60 przyjętych pacjentów i wyszli do domu, bądź musieli opuścić ten szpital ze względu na pogorszenie stanu
- wyliczał lekarz.
Dr Zaczyński odpowiedział na zarzuty innych lekarzy, którzy sugerują, że szpital tymczasowy na Stadionie jest zbędny, ponieważ większość pacjentów nie kwalifikuje się do przyjęcia. Lekarz podkreślał, że owi pacjenci w stanie lekkim wcale nie mogą być wypisani do domu i leczeni przez lekarza rodzinnego. Są to osoby wymagające hospitalizacji, którym trzeba podawać leki dożylne lub stosować tlenoterapię.
My nie zrobiliśmy zastępczego domu czy izolatorium. W izolatoriach na terenie Mazowsza są miejsca. I to są hotele. Pacjenci, którzy do nas trafiają nie mogą być w izolatoriach chociażby ze względu na tlen.
Szef szpitala tymczasowego opisywał jak odbywa się procedura przyjęcia do innej placówki jeśli stan zdrowia ulegnie pogorszeniu. Wyjaśniał, że pacjent "w stanie średnim", przywożony z Izby Przyjęć bądź SOR-u, którego stan ulega pogorszeniu, "przewożony jest mostem drogowym do standardowego szpitala", jeśli są tam miejsca.
Dr Zaczyński wyjaśniał też skąd tak mała liczba przyjętych pacjentów.
Centrum koordynacji przez tydzień przyjęło ponad 170 zgłoszeń, z czego tylko 30 proc. osób spełnia kryteria. Reszta wymagała porad lekarza specjalisty, który siedzi w centrum. Jeżeli będzie pani miała 250 ciśnienia, trudnego w stabilizacji, wymagającego leczenia w warunkach kardiologii, to lepszym oddziałem będzie kardiologia. (...) kryteria są dla lekarzy a nie dla osób, które czytają je tak, jak chcą przeczytać
- mówił. Dodał, że pandemia "to nie są przelewki", a powstanie szpitala na Stadionie Narodowym to nie "działania wyssane z palca i pod publikę". Według lekarza "złe usta mówią 10 razy a dobre tylko 3".