Mateusz Morawiecki na początku nagrania stwierdził, że "nareszcie docierają do nas dobre wieści". - Po raz pierwszy od dwóch miesięcy średnia liczba zarażeń zaczęła spadać. 65 nowych przypadków na 100 tys. mieszkańców to nadal dużo, ale to pierwszy sygnał stabilizacji i dowód, że ostatnie obostrzenia przynoszą skutki, a społeczna dyscyplina ma sens - stwierdził w nagraniu opublikowanym na Facebooku.
Premier przekazał, że najważniejsze jest teraz utrzymanie zakażeń na "podobnym poziomie".
Zasada jest prosta: im mniej kontaktów społecznych, tym więcej szans na opanowanie epidemii. Jeśli w następnych dniach uda nam się utrzymać liczbę zakażeń na podobnym poziomie, będzie to oznaczać, że wygraliśmy pierwszą bitwę z wirusem, ale przed nami jeszcze długa wojna
- dodał.
Morawiecki podkreślił jednak, że do wprowadzenia narodowej kwarantanny nie potrzeba wiele.
- Po konsultacjach z radą medyczną ustaliliśmy próg alarmowy na poziomie 70-75 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. Jednak dystans, jaki dzieli nas od narodowej kwarantanny, nadal jest niewielki i nie pozwala na swobodę - powiedział. - Żeby wygrać tę wojnę, potrzebujemy bardzo wielu zwycięstw. Jeśli odpuścimy, cały ten wysiłek może pójść na marne. To niezwykle ważne - dodał.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia podało najnowsze dane dotyczące epidemii koronawirusa w Polsce. SARS-CoV-2 wykryto u kolejnych 22 683 osób, a 275 pacjentów zmarło z powodu ciężkiego przebiegu zakażenia. Od początku epidemii zachorowało już 641 496 osób, a zmarło 9 080.
Trzeba jednak podkreślić, że w ostatnich dniach spadła także ogólna liczba przebadanych próbek, co mogło wpłynąć na mniejszy dobowy przyrost nowych przypadków. Rekordowo w Polsce wykonywano nawet 68 tys. testów, ostatnio jest ich jednak mniej niż 60 tys. "W tym przypadku zmniejszenie liczby badanych próbek mogło przesądzić o niewprowadzeniu lockdownu według ustalonego przez rząd wskaźnika, zgodnie z decyzją polityków" - zauważa w tekście napisanym dla Gazeta.pl Michał Rogalski.