O tym, że Rosjanie intensywnie pracują nad własną szczepionką przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2, wiadomo już od kilku miesięcy. Nowy preparat został w tym kraju zatwierdzony już w sierpniu i to pomimo że nieznane były wyniki wszystkich badań. Pierwsze testy były jednak bardzo obiecujące.
Jak podali w tym tygodniu twórcy rosyjskiej szczepionki Sputnik V, preparat ma aż 92-procentową skuteczność. Nieszczęśliwie zbiegło się to w czasie z niedobrymi wiadomościami z Kraju Ałtajskiego (w środkowej części Rosji), w którym szczepionkę w ramach testu podano medykom.
Jak poinformowała w środę rosyjska agencja informacyjna TASS, u trzech z 42 medyków, którzy uprzednio przyjęli preparat przeciwdziałający zakażeniu SARS-CoV-2, testy na obecność koronawirusa okazały się pozytywne.
Rosjanie ocenili w komunikacie, że do zakażenia doszło, ponieważ u medyków mogła nie zdążyć wykształcić się odporność na wirusa. Szczepionka jest bowiem przyjmowana w dwóch dawkach. Ta druga podawana jest trzy tygodnie po pierwszej, jednak dopiero po upłynięciu kolejnych trzech tygodni pacjenci mają zdobywać odporność na SARS-CoV-2. Zdaniem rosyjskiego resortu zdrowia, u trzech zakażonych medyków nie zdążyły wytworzyć się przeciwciała po przyjęciu preparatu.
Obecnie w Rosji zarejestrowane są oficjalnie dwie szczepionki przeciwko koronawirusowi, a niebawem do tego grona dołączy jeszcze trzeci preparat. Obecnie Rosja jest piątym krajem pod względem liczby chorych na COVID-19. Jak wynika z danych JHU CSSE, od początku pandemii zakaziło się tam ponad 1,8 mln osób.