Jankiewicz, który kieruje szpitalem jednoimiennym w Radziejowie (województwo kujawsko-pomorskie, 40 km na zachód od Włocławka), jako ratownik medyczny dyżuruje trzy dni w tygodniu. Przyznaje w rozmowie z portalem polsatnews.pl, że natłok obowiązków powoduje u niego utratę rachuby czasu. - Staram się dyżurować w poniedziałki, środy i piątki. Z karetki wychodzi się późno, tyle jest wyjazdów, tylu pacjentów w stanie zagrożenia życia, których transportujemy pod respiratorami do placówek wyższej rangi w kombinezonach ochronnych - powiedział.
Dyrektor szpitala w Radziejowie posiada tytuł ratownika medycznego od 11 lat. W czasie swojej kariery zawodowej pracował już w zespołach ratownictwa medycznego. Sytuacja epidemiczna związana z koronawirusem zmusiła go jednak do powrotu do zawodu.
- Jest konieczność pracy każdego medyka, każdego ratownika, pielęgniarki, lekarza, z pacjentami zakażonymi koronawirusem. Wszystkie ręce na pokład, wszyscy razem walczmy z tym wirusem (…). Ile mamy sił, tyle tym pacjentom pomagamy. Pracują moi zastępcy, pracują pielęgniarki, pracuje również naczelny lekarz szpitala - powiedział.
Jankiewicz przyznaje, że medycy będący na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem "są już zmęczeni", a żaden z nich ucząc się swojego zawodu, nie podejrzewał, że w systemie opieki zdrowotnej może dojść do takiego przeciążenia. - A naprawdę ochrona zdrowia jest już na ostatnim tchnieniu (...). U nas na 142 łóżka, które są przeznaczone dla pacjentów covidowych, zostało nam pięć łóżek - dodał.
- Kosztuje to sporo sił służbę zdrowia, sporo sił osoby, które są pielęgniarzami lub pielęgniarkami, a naprawdę jest coraz mniej rąk do pracy w naszym szpitalu. Podejrzewam, że tak jest również w szpitalach w całej Polsce - podkreślił.