Z treści podanego przez Ministerstwo Zdrowia raportu wynika, że spośród wszystkich pacjentów, którzy w ciągu ostatniej doby zmarli z powodu COVID-19 zdecydowana większość chorowała również na choroby współistniejące - takich przypadków było 85. Pozostałe siedem osób takich chorób nie miało. Poniedziałkowy bilans sprawia, że od początku epidemii w naszym kraju odnotowano już 5 875 zgonów.
Zgodnie z najnowszym raportem, w ciągu ostatnich 24 godzin potwierdzono również 15 578 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W związku z tym całkowita liczba dodatnich wyników testów od początku epidemii wynosi już 395 480 przypadków.
Dr hab. med. Monika Bociąga-Jasik, specjalistka chorób zakaźnych jest zdania, że oficjalne statystyki nie oddają faktycznej skali problemu. - Sytuacja wymyka albo już wymknęła się spod kontroli. Liczba nowych zakażeń jest bardzo wysoka - powiedziała w rozmowie z PAP, dodając również, że "na oddział intensywnej terapii trafiają niejednokrotnie pacjenci młodzi, bez schorzeń współistniejących".
Jesienna fala epidemii koronawirusa dotyka również te kraje i regiony, które na wiosnę teoretycznie radziły sobie z nią dość dobrze. Od dziś w Genewie zamknięte są wszystkie restauracje, bary i sklepy niehandlujące towarami pierwszej potrzeby. Co więcej, według lokalnych mediów w szpitalach w całym kraju zaczyna brakować miejsc.
Przez pierwsze dziewięć miesięcy pandemii koronawirusa w Europie wykryto ok. pięciu milionów przypadków zakażenia. Drugie pięć milionów potwierdzono w zaledwie nieco ponad miesiąc. Teraz pod względem liczby przypadków, kontynent wyprzeda Amerykę Południową i dogania Amerykę Północną.