Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Europie przekroczyła 10 mln - podaje Reuters. To więcej niż USA, gdzie zachorowanie stwierdzono u 9,5 mln ludzi (ale w całej Ameryce Północnej już 11,3 mln). W Ameryce Południowej zakaziło się dotychczas 9,7 mln ludzi, a w Azji 13,7 mln.
Europa w połowie roku radziła sobie znacznie lepiej, niż kraje obu Ameryk, gdzie trwał silny przyrost zakażeń. Jednak jesienią sytuacja drastycznie się pogorszyła. Reuters wylicza, że o ile pierwsze 5 mln przypadków stwierdzono w ciągu 9 miesięcy, to drugie pięć milionów pojawiło się zaledwie w ciągu nieco ponad jednego miesiąca.
W przeliczeniu na liczbę mieszkańców całkowita liczba przypadków w Europie wciąż jest znacznie mniejsza (13 tys. na milion) niż w USA czy Ameryce Południowej (odpowiednio 27 tys. i 22 tys. na milion mieszkańców). Także całkowita liczba ofiar na milion mieszkańców jest o połowie niższa. Jednak w październiku przyrost nowych zachorowań poszybował w górę i wyprzedził ten w Stanach Zjednoczonych czy Ameryce Południowej.
Lepsza jest sytuacja w większości krajów Azji (i w skali całego kontynentu) i Australii oraz Nowej Zelandii. Wg danych dla całego kontynentu azjatyckiego, całkowita liczba zakażeń jest tam czterokrotnie niższa niż w Europie, a liczba zgonów - ponad 6-krotnie niższa. W Afryce wykryto 1,8 mln zakażeń, co w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest jeszcze niższym poziomem zachorowań niż w Azji.
Z kolei w Australii i Nowej Zelandii liczba przypadków koronawirusa wykrywana tygodniowo to zaledwie kilka. W sumie w tych krajach wykryto odpowiednio 27 tys. i 1,6 tys. zakażeń.
By zmierzyć się z ostrym wzrostem zakażeń, większość krajów Europy wprowadza daleko idące obostrzenia lub tzw. lockdown. W Anglii wchodzi od w życie w czwartek. Zamknięte bary i restauracje, a także sklepy niesprzedające podstawowych produktów, praca z domu, zakaz spotykania się z innymi i ograniczenie podróży międzynarodowych - takie zasady będą obowiązywać do drugiego grudnia. Choć już teraz rząd zastrzega, że to termin, który może ulec zmianie.
Informację o kolejnym lockdownie przekazał w sobotę na konferencji prasowej kanclerz Austrii Sebastian Kurz. W życie ma wejść godzina policyjna. Zakaz przemieszczania się będzie obowiązywać między 20 a 6 rano. Nie będą też dozwolone żadne spotkania pomiędzy osobami z więcej niż dwóch gospodarstw domowych. Wśród wyjątków od godziny policyjnej wymieniono obowiązki związane z opieką lub niezbędne podróże służbowe. Zasady zaczną obowiązywać w tym tygodniu. W przeciwieństwie do wiosennego "lockdownu" w Austrii, sklepy pozostaną otwarte, ale nie odbędą się słynne jarmarki bożonarodzeniowe. Edukacja będzie odbywać się zdalnie.
Francuski rząd od piątku zaleca obywatelom zostać w domu. Żeby wyjść, muszą mieć dobry powód, taki jak konieczne zakupy, zawiezienie dziecka do szkoły, czy wykonywanie pracy, której nie da się zrobić w domu. Kolejne wyjątki to: wizyta lekarska, pomoc medyczna członkowi rodziny oraz aktywność fizyczna. Ta ostatnia będzie mogła być wykonywana poza domem przez maksymalnie godzinę, nie dalej niż kilometr od domu.
W Niemczech na razie mowa jest o "lekkim" czy częściowym lockdownie. W ubiegłą środę kanclerz Angela Merkel porozumiała się z premierami landów w sprawie nowych obostrzeń. Od poniedziałku wszystkie restauracje, muzea i teatry pozostaną przez cztery tygodnie zamknięte. W swoim cotygodniowym podcaście Angela Merkel obiecuje wszystkim instytucjom dotkniętym pandemią szybkie wsparcie.