Wyniki badań naukowców z Hospital Universitario Marqués de Valdecilla opublikowane zostały w "Journal of Clinical Endocrinology & Metabolism". Lekarze badali 216 pacjentów z COVID-19, którzy zostali przyjęci do szpitala w okresie od 10 do 31 marca. Jak się okazało aż 82,2 proc. z nich miało niedobory witaminy D, przy czym częściej dotyczyło to mężczyzn, niż kobiety.
Dodatkowo pacjenci z niedoborem lub niskimi poziomami witaminy D mieli również podwyższone poziomy markerów stanu zapalnego w surowicy, o czym świadczyły większe poziomy ferryrtyny i D-dimerów. Są to markery, które pomagają określi stan hiperzapalny, czyli tak zwaną burzę cytokin, która pojawia się w pierwszym tygodniu wystąpienia objawów zakażenia koronawirusem. Taka sytuacja prowadzi do zespołu ostrej niewydolności oddechowej i innych powikłań narządowych.
Naukowcy podkreślają, że na razie nie da się ustalić związku niskiego poziomu witaminy D z większym czynnikiem zarażenia się chorobą czy ciężkością przebiegu COVID-19. Doktor Jose L. Hernandez z Uniwersytetu w Santander dodaje jednak, że na niedobory witaminy D narażone są osoby, które są w grupie ryzyka zakażenia koronawirusem. Dotyczy to osób starszych i z chorobami współistniejącymi.
Lekarze dodają, że koszty leczenia witaminą D są niskie, więc rozsądne byłoby podawać ją tym, którzy mogą cierpieć na jej niedobór. - Leczenie witaminą D powinno być zalecane u pacjentów z COVID-19 z niskim poziomem witaminy D we krwi, ponieważ takie podejście może mieć korzystny wpływ zarówno na układ mięśniowo-szkieletowy, jak i odpornościowy - dodał doktor Hernandez.
Według naukowców istnieje wiele czynników, które mogę wyjaśniać to, dlaczego mężczyźni z COVID-19 mają niższy poziom witaminy D, niż kobiety. Jako przyczyny wymienia się m.in. styl życia, nawyki żywieniowe i choroby.