W ramach akcji Wspieramy Was oddajemy łamy Gazeta.pl pracownikom ochrony zdrowia, którzy w różnych miejscach - od oddziałów zakaźnych, przez przychodnie i karetki po apteki i domy opieki - są na pierwszej linii frontu walki z epidemią.
Te listy często pokazują, jak dramatyczna jest w tej chwili sytuacja ochrony zdrowia - brak rąk do pracy, miejsc w szpitalach, respiratorów. Choć w oficjalnych danych i wytycznych wszystko "powinno działać", to praktyka jest niestety inna - do dobitnie pokazuje list, który nadesłał nam chcący zachować anonimowość lekarz z południa Polski. Poniżej publikujemy go w całości:
"Żeby zatrzymać te kłamstwa i propagandę sukcesu, którą jesteśmy karmieni w mediach (głównie rządowych) chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami z pierwszej linii frontu, czyli Oddziału Chorób Wewnętrznych szpitala powiatowego/miejskiego zakwalifikowanego do tzw. I stopnia referencyjności.
W takim Oddziale powinniśmy udzielać pomocy pacjentom nie-Covidowym, bo przecież oni nadal są i nadal chorują. A dodatkowo powinniśmy mieć przygotowane 2 miejsca covidowe (jak się nie mylę, bo szybkość zmian rozporządzeń jest tak duża i tak niejasna, że nie mam już pewności, że to co piszę jest aktualne w chwili obecnej). Pacjentów z potwierdzoną infekcją SARS CoV-2 powinniśmy sprawnie przekazywać do Oddziałów im dedykowanych.
W 30-łóżkowym Oddziale (w pełni obłożonym chorymi) w chwili obecnej jest 10 potwierdzonych Covidów (wszyscy wymagają leczenia szpitalnego, nie mogą być wypisani do izolacji domowej) i 3 pacjentów z objawami infekcji oczekującymi na wynik badania w kierunku SARS CoV-2. Żaden dedykowany szpital nie chce tych chorych przejąć tłumacząc się brakiem miejsc lub kadry medycznej. Jeden z tych pacjentów od 4 dni jest zaintubowany i sztucznie wentylowany w ramach O. Wewnętrznego! Pomimo setek telefonów dziennie do wszystkich OIOM-ów w województwie i województwach ościennych nikt nie ma miejsca bądź warunków żeby zająć się chorym. I jak się to ma w zderzeniu z informacją urzędu wojewódzkiego mówiącą, że wolnych jest w województwie 30 respiratorów covidowych, a zwłaszcza z propagandą premiera, że wolnych jest w Polsce ponad 600 miejsc respiratorowych.
Piszę tego maila trochę z rozpaczy, ponieważ w/w pacjent już najpewniej nie przeżyje tego (czy z powodu covid czy z powodu braku opieki w ramach O. Intensywnej Terapii tego już się nie dowiemy i nie mnie oceniać) i zostanie bezdusznie umieszczony w statystyce zgonów z lub bez chorób współistniejących. Mam jednakże nadzieję, że mail ten uratuje choć jedną osobę, która znajdzie się w podobnej sytuacji.
Nad aktualną sytuacją nikt w tym kraju nie panuje. W związku ze wzrostem zakażeń chyba musimy się jako 'przyszli' pacjenci z tym powoli godzić. Bo lekarze, mam wrażenie, że już są pogodzeni".