Lekarzu, pielęgniarko, ratowniku medyczny, diagnosto, pracowniku sanepidu, pracowniku ochrony zdrowia, farmaceuto - napisz do nas na adres: redakcjagazetapl@agora.pl. Pokaż nam, jak wygląda Wasza codzienna praca, podziel się z nami swoją perspektywą. Oddajemy Wam nasze łamy, bo to jest dziś nasza misja. Nie jesteśmy w stanie pojechać na front wojny z wirusem i relacjonować, jak wygląda walka z pandemią. Byłoby to nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Wysyłajcie do nas nagrania, zdjęcia, informacje, raporty z codziennej walki z COVID-19. Tylko Wy możecie pokazać, jak podstępny jest koronawirus. Tylko Wy możecie nam wskazać, jak możemy Was teraz wesprzeć.
Od kilku dni w ramach akcji wspierającej pracowników ochrony zdrowia do redakcji Gazeta.pl napływa wiele wiadomości od lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, diagnostów laboratoryjnych i farmaceutów. Opisują oni, jak walka z pandemią koronawirusa wygląda z pierwszej linii frontu. Autorką jednej z wiadomości przesłanych na naszą skrzynkę mailową jest lekarka, specjalistka radioterapii onkologicznej. Jej wiadomość publikujemy poniżej.
Jestem lekarzem, specjalistą radioterapii onkologicznej. W mojej codziennej pracy zajmuje się leczeniem pacjentów onkologicznych. Moja codzienność zmieniła się w zeszłym tygodniu. Kiedy pan Sasin lżył lekarzy, zarzucając im brak zaangażowania, ja byłam już chora. Dzień później potwierdzono u mnie zakażenie koronawirusem. Do zakażenia doszło w miejscu pracy, w trakcie - jak to określają politycy -"pełnienia służby". Aktualnie mam objawowy COVID-19. Najgorsze jest to, że zakażeni są przeze mnie mój mąż i dwuletnia córeczka.
Myśl, że dawałaś z siebie wszystko, że poświęciłaś swoje zdrowie, zdrowie najbliższych, a ludzie odpowiedzialni za aktualny stan epidemiczny w kraju jeszcze z ciebie szydzą, zarzucają ci "brak zaangażowania" sprawia, że wszystko traci sens.
Teraz chce tylko tego, żebyśmy byli zdrowi. W przyszłości chciałabym, żeby politycy ponieśli odpowiedzialność za wszystkie swoje zaniedbania i błędne decyzje.