W piątek rozpoczęła się budowa szpitala tymczasowego dla osób zakażonych koronawirusem na terenie Stadionu Narodowego. Przewiezieni tam pacjenci mają się znajdować w salach konferencyjnych obiektu.
Osobą odpowiedzialną za utworzenie i późniejsze działania szpitala będzie doktor Artur Zaczyński, lekarz neurochirurg i zastępca dyrektora do spraw medycznych warszawskiego szpitala MSWiA. Podczas poniedziałkowej konferencji zdradził on, że w tymczasowym szpitalu mają być leczeni pacjenci z lekkim przebiegiem choroby COVID-19, zaś na jego terenie ma się znaleźć 50 respiratorów. Ponadto zapewnił, że wydolność systemu ochrony zdrowia jest w tym momencie stabilna.
Na stanowisko to postanowił odpowiedzieć prezes Naczelnej Izby Lekarskiej profesor Andrzej Matyja. W programie "Fakty po Faktach" w TVN24 wyraził niezgodę wobec takich planów. - Ja nie jestem takim optymistą. Coś mi się tutaj nie zgadza. Polski system ochrony zdrowia już nie jest stabilny, więc ja nie widzę tej stabilności, którą pan doktor przedstawił - rozpoczął.
W dalszej części wypowiedzi prof. Matyja wskazał dwie rzeczy, które mu się nie zgadzają. - W szpitalu ma być 50 respiratorów, a zarazem mają być tam lekko chorzy czy chorzy, u których te objawy nie są tak nasilone. To się ze sobą jakby wyklucza. Jeżeli ma być 50 respiratorów, to - szybciutko policzyłem - w jednym dniu musi być zatrudnionych około pięciu, sześciu anestezjologów. Jeszcze słyszymy, że podobne szpitale mają powstać w każdym województwie. Łatwo wybudować, łatwo wstawić respirator, tylko nie da się ich obsługiwać przez ludzi do tego nieprzygotowanych - tłumaczy.
W kontekście funkcjonowania szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej "nie jest optymistą, że to wszystko tak będzie ładnie i prosto wyglądać". - Jest założone stworzenie 500 łóżek covidowych z możliwością rozbudowy do 1000 łóżek, z czego 50 to będą łóżka przeznaczone do intensywnej terapii. Szpital będzie dla pacjentów chorych na COVID-19 wymagających opieki, ale niebędących jeszcze w takim stanie, żeby wymagali opieki na OIOM-ie. Oczywiście, jeżeli stan któregoś z pacjentów się pogorszy, to właśnie do tego jest te 50 łóżek OIOM-owych - dodał.