Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w rozmowie z WP.pl poproszony został o komentarz do analizy portalu money.pl, z której wynika, że 26 października może w Polsce zabraknąć respiratorów dla wszystkich zakażonych koronawirusem, którzy będą potrzebowali takiej terapii. Według Marcina Jędrychowskiego taka sytuacja może zdarzyć się wcześniej - gdy zabraknie personelu medycznego obsługującego ten sprzęt.
Dyrektor został zapytany przez dziennikarza, czy w takim razie można już mówić o "drugiej Lombardii". - Patrząc na przykład województwa małopolskiego, to myślę, że tak. Problemy w tym regionie zaczęły się już w lipcu i sierpniu, kiedy cała Polska była na wakacjach, a my mieliśmy tutaj naprawdę niewesołą sytuację. W ciągu doby stwierdzono u nas 1100 przypadków zakażeń, a konsekwencją tego jest to, że eskalacja zachorowań zaczęła się u nas wcześniej - dodał.
- Śmiertelność będzie wzrastała. To będzie naturalną konsekwencją ograniczonych zasobów, jakimi dysponujemy. Nie ma się co oszukiwać, że jeśli chodzi o wąskie gardło, jakimi są intensywne terapie, w którymś momencie będą podejmowane racjonalne decyzje, że ratujemy 30-, 40- czy 50-latka, a niestety osoba, która jest w wieku podeszłym i jest obciążona dodatkowymi chorobami (…), to takie intensywne leczenie nie będzie wdrażane - przyznał Jędrychowski. Dalej dyrektor dodał, że "takie decyzje w województwie małopolskim już są podejmowane" przez zespoły medyczne.
Według Marcina Jędrychowskiego niedługo inne województwa dogonią Małopolskę jeśli chodzi o wzrost nowych zakażeń. - Liczba ta jest tak wysoka, że powoli nie nadążamy z wykonywaniem wszystkich testów. Czasami trzeba czekać na wyniki trzy-cztery doby, a to się robi nieracjonalne - podsumował.
Zgodnie z danymi resortu zdrowia ze środy 14 października liczba zajętych łóżek i respiratorów przez pacjentów zakażonych koronawirusem wyniosła kolejno 6084 i 467. Dla pacjentów "covidowych" przeznaczonych jest natomiast 900 respiratorów oraz 11 tysięcy łóżek.