Dr Paweł Grzesiowski udzielił wywiadu dla radia RMF FM. Zapytany o to, czy szkoły powinny zostać zamknięte, stwierdził, że są ku temu przesłanki.
- Ja uważam przede wszystkim, że na podstawie analizy danych epidemiologicznych, której niestety nie mamy w pełni - ale mamy pewne podejrzenia i to mocno ugruntowane - że w szkołach odbywa się transmisja wirusa. Szczególnie w tych miejscach, w tych strefach, które w tej chwili są bardziej aktywne, czyli w strefach czerwonych oraz dużych miastach - mówił dr Grzesiowski.
Lekarz powiedział, że "istnieje w tej chwili wskazanie", aby w takich miejscach szkoły przechodziły na nauczanie zdalne. Jego zdaniem powinno to dotyczyć przede wszystkim klas starszych i uczniów, którzy ukończyli 12 rok życia.
- Nie proponuję, żeby zamykać szkoły na cały semestr. Mówię tutaj wyraźnie o tym, żeby zamknąć szkoły w strefach czerwonych, które jak wiemy, dosyć szybko mogą się zmieniać. To znaczy: jeśli 2-3 tygodnie potrwa taki mini-lockdown, to strefa czerwona staje się np. strefą żółtą. Czyli spada po prostu liczba zachorowań. Pamiętajmy. Szkoła to nie jest tylko ruch dzieci w klasach. To jest mnóstwo osób dorosłych, które są zaangażowane w edukację. To są nauczyciele, to jest personel pomocniczy, ale też równie wielki ruch w środkach komunikacji miejskiej, itd - mówił dr Grzesiowski.
Immunolog ze Szkoły Zdrowia Publicznego mówił także o tym, jak poważna jest sytuacja w polskiej służbie zdrowia.
- Jesteśmy u progu katastrofy. [...] Niemal codziennie do szpitali trafia osiem autobusów pacjentów. I za chwilę nie będzie gdzie ich leczyć. Nie mamy w tej chwili żadnego rozwiązania systemowego, jak poradzić sobie z kolejnym tysiącami pacjentów wymagających hospitalizacji - powiedział dr Grzesiowski.