Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski udzielił wywiadu "Super Expressowi". Kiedy został zapytany o zbliżający się dzień Wszystkich Świętych, przyznał, że 1 listopada to bardzo ważne święto, ale w tym roku sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że powinniśmy je obchodzić inaczej niż zazwyczaj.
- Tłumy na cmentarzach faktycznie mogłyby spowodować kolejny lawinowy wzrost zakażeń, a co za tym idzie zachorowań i zgonów na COVID-19. [...] Dobrym pomysłem jest rozłożenie tych świąt. Nie chodzenie na cmentarz 1 i 2 listopada, ale albo jeszcze w październiku, albo już po uroczystościach. A jeśli chodzi o samą uroczystość, to pamiętajmy, że nie fizyczna obecność na cmentarzu - choć na co dzień też ważna - jest kluczowa. Najważniejsze jest przeżycie duchowe świąt. Modlitwa i pamięć są ważniejsza niż fizyczne postawienie znicza na cmentarzu - mówił duchowny.
Ks. Isakowicz-Zaleski ocenił także działania rządu dotyczące epidemii koronawirusa. Stwierdził, że "rząd w pewnym momencie ewidentnie się pogubił", bo najpierw były restrykcje, a później całkowite poluzowanie restrykcji, które "przybrało wręcz karykaturalne rozmiary".
- Podam przykład - byłem w lipcu we Francji. Tam wszyscy podchodzili do epidemii bardzo poważnie, restrykcyjnie, nosili maski, trzymali dystans. Przyjechałem do Polski. I co? Hulaj dusza, piekła nie ma. Tak, jakby tej pandemii już nie było, choroba została pokonana. I teraz mamy rekordowy wzrost zakażeń i znów nerwowe reakcje rządzących - mówił prezes Fundacji św. Brata Alberta.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie jest jedyną osobą, która apelowała o powstrzymanie się od wizyt na cmentarzach w dniu Wszystkich Świętych. Mówili o tym także immunolog dr Paweł Grzesiowski oraz wirusolog prof. Tomasz Wąsik. Na konieczność pozostania w domach wskazywał też wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, który zaapelował, aby odwiedziny na grobach bliskich rozłożyć w czasie. Ojciec Paweł Gużyński powiedział z kolei, że "ani zmarli, ani Bóg się nie obrażą, jeśli nie pójdziemy na cmentarz".