Ponury rekord we Francji: ponad 18 tys. zakażonych i coraz więcej zgonów. Macron apeluje o działania

- Musimy wprowadzić więcej restrykcji i musimy się pogodzić z tym, że w najbliższych miesiącach nie będziemy wiedli normalnego życia - powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron, komentując nowy, dobowy wzrost zakażeń. W środę we Francji odnotowano tam 18 tysięcy nowych przypadków koronawirusa, a 80 osób zmarło. Aż 143 kolejne osoby trafiły na intensywną terapię.

W ciągu ostatnich 24 godzin we Francji odnotowano 18 746 nowych przypadków i 80 zgonów z powodu koronawirusa - tym samym łączna liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 wzrosła do 32 445. Emmanuel Macron w wydanym przez siebie oświadczeniu zaapelował o większy rygor w przestrzeganiu restrykcji i o konieczność wprowadzenia kolejnych. 

Musimy wprowadzić więcej ograniczeń zwłaszcza tam tam, gdzie wirus rozprzestrzenia się szybko. Musimy się pogodzić, że w najbliższych miesiącach nie będziemy wiedli normalnego życia

- powiedział, cytowany przez "Le Figaro".

Francja. Coraz więcej pacjentów na oddziałach intensywnej terapii

Macron przekazał, że w tej chwili tylko Marsylia i Paryż oraz jego wewnętrzne przedmieścia są w stanie maksymalnej gotowości. - Szczególnie tam, gdzie mieszka dużo wśród osób starszych i gdzie widzimy coraz więcej zajętych łóżek w szpitalach zakaźnych, musimy iść w kierunku większej liczby ograniczeń - przyznał. 

Francuski resort zdrowia poinformował, że z powodu koronawirusa jest obecnie hospitalizowanych 7563 osób w całym kraju, z czego138 pacjentów przyjęto w ciągu ostatnich 24 godzin. Ministerstwo wskazuje również, że tylko w ciągu ostatnich 24 godzin aż 143 kolejne osoby trafiły na intensywną terapię. Łącznie na oddziałach ratunkowych we Francji przebywa 1416 pacjentów.

Jak podaje France24.com, odsetek zajętych przez pacjentów z COVID-19 łóżek na oddziałach intensywnej terapii w regionie Paryża osiągnął we wtorek 40 procent. Władze  Francji umieściły Paryż i trzy sąsiednie hrabstwa na najwyższym poziomie ostrzegawczym - na dwa tygodnie zamknięto m.in. bary i kluby, a frekwencja w klasach i salach wykładowych paryskich uniwersytetów została ograniczona do 50 procent.

Minister pracy Élisabeth Borne wezwała wszystkich, którzy mogą to zrobić, by pracowali z domu.

Więcej o: