W sobotę rano Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2367 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To największy dobowy wzrost od początku epidemii w Polsce. Resort zaraportował też o śmierci 34 pacjentów. Dzień wcześniej potwierdzono 2292 zakażenia.
Zgodnie z najnowszymi danymi Ministerstwa Zdrowia w polskich szpitalach zajętych jest w tym momencie 2850 łóżek przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Liczba zajętych respiratorów wynosi z kolei 179. Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował w czwartek o zwiększeniu liczby łóżek dla zakażonych pacjentów z sześciu do ośmiu tysięcy. Oznacza to, że po sobotnim wzroście zachorowań, zajętych jest już 35 proc. całej bazy łóżek.
Od środy 30 września do soboty 3 października liczba chorych na COVID-19 przebywających w placówkach medycznych zwiększyła się o 369 - z 2481 do wspomnianych 2850.
Niedzielski przekazał też, że do dyspozycji lekarzy jest łącznie 800 łóżek respiratorowych.
Od kilku dni z części szpitali płyną alarmujące sygnały o braku miejsc dla pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w Szpitalu Uniwersyteckim skończyły się łóżka zarówno dla lżej, jak i tych najciężej chorych. Co warte podkreślenia, w sobotę najwięcej zachorowań (290) stwierdzono właśnie w woj. małopolskim. Wojewoda małopolski zapowiedział już poszerzenie bazy miejsc dla chorych na COVID-19.
Według danych urzędu wojewódzkiego na Mazowszu zajętych jest 595 z 814 łóżek (stan na piątek rano). Wojewoda Konstanty Radziwiłł uspokaja, że miejsc w mazowieckich szpitalach nie zabraknie, a w razie potrzeby zasób może zostać poszerzony.
"Nie jestem aż tak optymistyczny jak wojewoda. Dyrekcja szpitala na Wolskiej właśnie nam potwierdziła, że placówka jest całkowicie zapełniona. To samo dotyczy Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Szaserów. Jest trochę wolnych łóżek w szpitalu MSWiA przy ul. Wołoskiej oraz w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym przy ul. Żwirki i Wigury, ale to łóżka tylko dla dzieci" - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o trudnej sytuacji na Pomorzu. Z systemu informacji o szpitalach wynika, że w szpitalach na Śląsku i w woj. łódzkim nie ma ani jednego wolnego łóżka na oddziałach obserwacyjno-zakaźnych.
W ubiegły weekend w szpitalu w Toruniu zmarł 70-latek, dla którego zabrakło miejsca na oddziale intensywnej terapii. Z kolei 16-letnia mieszkanka woj. świętokrzyskiego, u której potwierdzono koronawirusa, była wożona w karetce od szpitala do szpitala przez sześć godzin, dopóki nie przyjęto jej w Warszawie.
- Może się zdarzyć, oczywiście, tak, że w jednym czy drugim szpitalu zaczyna brakować miejsc, ale dlatego zwiększaliśmy w ramach województw liczbę miejsc dla chorych na COVID. Gdyby zaszła taka sytuacja, że w szpitalu danym nie ma miejsca, zawsze można przewieźć osobę chorą czy potrzebującą do innego szpitala, w którym takie miejsca są już zabezpieczone - mówił w RMF FM Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Nie ma takiej obawy, że zabraknie miejsc dla chorych na COVID-19 - dodał.
Lekarze zwracają jednak uwagę nie tylko na liczbę łóżek czy respiratorów, ale również na braki w kadrowe oraz zmęczenie personelu, który od kilku miesięcy jest na pierwszej linii walki z epidemią.
"Nasze siły też kiedyś się skończą. Możemy stworzyć nieograniczoną liczbę łóżek i nieograniczoną liczbę stanowisk do respiratoroterapii, do intensywnej terapii, ale ani łóżka, respiratory, ani sprzęt nie obsłużą pacjentów, jeśli nie będzie przy nich wykwalifikowanej kadry medycznej" - podkreśla Maciej Hoppe, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu, gdzie leczy się ponad 70 pacjentów z COVID-19.
Nie można zapominać też o ryzyku, które codziennie podejmują pracownicy służby zdrowia. Jak wynika z danych resortu zdrowia, opublikowanych przez PAP, od początku epidemii SARS-CoV-2 do 20 września w Polsce stwierdzono u 1389 lekarzy, 3276 pielęgniarek, 268 położnych, 103 diagnostów, 113 dentystów, 83 farmaceutów i 312 ratowników medycznych. Hospitalizacji poddano 212 lekarzy, 433 pielęgniarki i 36 ratowników.