Trzecia fala zakażeń koronawirusem w Polsce. Wirusolog ostrzega przed wzrostem liczby chorych

Codziennie liczba zakażonych koronawirusem w Polsce wzrasta. Powrót z wakacji, nauka w szkołach i nieprzestrzeganie obostrzeń - to główne przyczyny trzeciej fali zachorowań, o której mówił dziś prof. Włodzimierz Gut.

Liczba zakażonych koronawirusem według Ministerstwa Zdrowia wynosi obecnie 88 636 osób (stan na poniedziałek 28 września, na godz. 16). Dzisiaj poinformowano o 1306 nowych, potwierdzonych przypadkach, zmarło zaś 15 osób - w tym 33-letni mężczyzna (więcej na ten temat: Ministerstwo Zdrowia: 1306 zakażeń koronawirusem. 33-latek wśród 15 ofiar COVID-19). Najwięcej nowych zakażeń SARS-CoV-2 jest w województwach: mazowieckim, małopolskim, pomorskim i śląskim.

W wywiadzie dla TVN 24 prof. Włodzimierz Gut, wirusolog i doradca Głównego Inspektora Sanitarnego, skomentował obecną sytuację epidemiologiczną.

- Określenie druga fala zakażeń to bardzo ładny chwyt reklamowy, ale nie jest to oddanie rzeczywistości. Jeśli mamy mówić o kolejnej fali, to powinniśmy powiedzieć, że mamy już trzecią falę, bo druga była w wakacje, między lipcem a połową sierpnia - mówił prof. Gut.

Wirusolog: Koronawirus zostawia w organizmie zmiany, które są w medycynie jeszcze nieznane

W związku z tym, że Polacy wracają z licznych wyjazdów, a szkoły pozostają otwarte, obserwujemy wzrost liczby zakażonych. Nie jest to zaskoczenie dla wirusologów, ponieważ spotykamy się w nowych miejscach i nie zawsze przestrzegamy zasad bezpieczeństwa. Dodatkowo spora rzesza rodaków przestała postrzegać koronawirusa za zagrożenie. W efekcie nastąpił powrót do zachowań sprzed ogłoszenia epidemii.

- Ten powrót do rzeczywistości był niefartowny, ponieważ część osób próbuje za wszelką cenę kwestionować COVID-19 i zachowuje się tak, jakby go w ogóle nie było. A im większy będzie odsetek takich ludzi, tym większy czeka nas wzrost zakażeń - ostrzega ekspert.

Musimy odrzucić relację płaskoziemców, którzy mówią, że pandemii nie ma. Każdy z nas musi sobie jakoś tę nową rzeczywistość ułożyć

- mówił prof. Gut.

Zdaniem eksperta to od naszych zachowań zależy, czy nastąpi skumulowanie się przypadków zachorowań na grypę oraz COVID-19. W ostatnim czasie pojawiają się ruchy antymaseczkowe, które bagatelizują szkodliwość pandemii. Specjaliści przypominają, że niezbędne jest zachowanie dystansu społecznego, częste odkażanie rąk oraz noszenie maseczek.

Wirusy chcą się namnażać, ale nie zabijać nas. Mamy mniej przypadków dramatycznych, ale koronawirus zostawia w organizmie zmiany, które są w medycynie jeszcze nieznane

- podkreślał wirusolog.

Koronawirus coraz częściej atakuje osoby młode, które nie stosują się do obostrzeń. Wirusolog podkreślał, że często dzieci i młodzież przenoszą wirusa, który może być niebezpieczny dla osób starszych. Dalej nie wiadomo także, jakie zmiany powoduje w organizmie bezobjawowe przejście choroby.

Zobacz wideo Koronawirus w szkołach

Od zeszłego tygodnia lekarze rodzinni zyskali uprawnienia do zlecania testów dla pacjentów, którzy mają objawy wskazujące na zakażenie koronawirusem. Profesor Włodzimierz Gut podkreślał, że lekarze rodzinni darzą swoich pacjentów zaufaniem i wierzą, że przestrzegają oni zaleceń. Dla lekarza rodzinnego odróżnienie grypy od koronawirusa może być jednak bardzo trudne. By uniknąć ryzyka zakażenia innych osób, osoba podejrzewająca u siebie zakażenie może skontaktować się z lekarzem POZ za pomocą teleporady. Jeśli już musimy udać się do przychodni, nie zapomnijmy o masce ochronnej, dezynfekcji rąk i zachowaniu dystansu min. 1,5 m od drugiej osoby.

Więcej o: