Polacy mają dość lekarzy na telefon. "Zamknęliśmy system dla 99 proc. pacjentów"

Teleporady sprawiły, że liczba abonentów w prywatnych przychodniach znacznie spadła. Powodem ma być między innymi to, że specjaliści diagnozują na odległość np. złamania. Niektórzy pacjenci skarżą się też na to, że nie mogą otrzymać skierowania na rutynowe badania. Polacy coraz częściej więc rezygnują z prywatnych pakietów i wracają do publicznych placówek.

Według sierpniowego raportu CBOS posiadacze prywatnych abonamentów korzystają z placówek NFZ tak samo często jak te osoby, które nie mają wykupionych dodatkowych świadczeń. Ekspert ochrony zdrowia Jerzy Przystajko w rozmowie z "Rzeczpospolitą" dodaje, że Polacy postanowili przestać przepłacać. Co jest tego powodem? Pacjenci prywatnych przychodni skarżą się bowiem na te same problemy, które spotykają pacjentów państwowych placówek.

Polacy rezygnują z prywatnych pakietów medycznych. Pacjentka przez telefon opisywała wynik EEG

- Przez trzy miesiące nie mogłam umówić USG piersi, które ze względu na mój stan zdrowia muszę robić co cztery–sześć miesięcy. Z kolei konsultację neurologiczną u córki zamieniono na teleporadę, podczas której lekarka kazała mi opisywać wynik EEG i odmówiła wydania skierowania na badania - mówi dziennikowi pani Karolina, która co miesiąc za cztery osoby płaci 364 złotych pakietu medycznego.

Rezygnacja z prywatnej opieki medycznej skutkuje też tym, że coraz więcej pacjentów decyduje się skorzystać z ubezpieczenia zdrowotnego. Według badań Polskiej Izby Ubezpieczeń w pierwszej połowie 2020 roku Polacy przeznaczyli na nie prawie 0,5 mld złotych. Ma je 13,1 proc. osób więcej niż w 2019 roku.

Rzecznik Praw Pacjenta otrzymał cztery razy więcej skarg niż przed epidemią

Porady lekarskie przez telefon miały być rozwiązaniem, który ułatwi kontakt z lekarzem w czasie zwiększonego ryzyka zakażenia koronawirusem, jednak z czasem taka forma konsultacji przestała odpowiadać pacjentom. Do Rzecznika Praw Pacjenta w ostatnim czasie wpłynęło cztery razy więcej skarg niż przed epidemią. Polacy zwracają uwagę na trudność z dostaniem się na badania, problemy z otrzymaniem skierowania, niedziałające przychodnie czy problemy z dodzwonieniem się do lekarza. 

Specjalista zdrowia publicznego prof. Bolesław Samoliński w rozmowie z naTemat.pl przyznał, że sami lekarze, zwłaszcza onkolodzy, są przerażeni możliwymi konsekwencjami, jakie niesie ze sobą diagnozowanie pacjentów przez telefon. - Teleporada w niektórych sytuacjach jest dobrym rozwiązaniem, ale tylko wtedy, kiedy z pacjentem nic się nie dzieje. Jeśli coś się dzieje, to jest tylko po to, aby powiedzieć choremu, że ma przyjść do przychodni - dodaje ekspert. Profesor przytoczył przykład leczenia przez telefon dziecka z temperaturą 39 stopni. - To są rzeczy niewyobrażalne, to jest naganne, tego typu przypadki powinny być ścigane z tytułu prawa - podsumował.

Zobacz wideo Czy w szpitalach brakuje niezbędnego sprzętu?

"Covid załatwiliśmy super, ale dla 99 proc. pacjentów zamknęliśmy system i to jest dramat"

- Covid załatwiliśmy super, ale dla nie covidowców, czyli 99 proc. potrzebujących opieki zdrowotnej, zamknęliśmy system i to jest największy dramat. Nie dotyczy to tylko i wyłącznie POZ-etów, to dotyczy szpitali, to dotyczy przychodni specjalistycznych i tak dalej - mówi. Profesor Samoliński uważa, że przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej powinny otworzyć się na pacjentów. Problemem jest jednak cały czas to, że personel nie ma zagwarantowanych środków ochrony, które zabezpieczą ich przed możliwym zakażeniem.

Duża liczba skarg na działanie przychodni skutkowała m.in. reakcją prezydenta Sosnowca. Arkadiusz Chęciński zwrócił się do ministra zdrowia o zmianę wytycznych dla podmiotów leczniczych i przywrócenie bezpośrednich porad. "Uskarżający się mieszkańcami są często dotknięci chorobami przewlekłymi, wymagającymi osobistej rozmowy z lekarzem na temat przebiegu ich choroby. Czują się pozostawieni sami sobie, wręcz odizolowani od pomocy medycznej. Szczególnie osoby starsze nie potrafią odnaleźć się w obecnej sytuacji, czując duże zagrożenie wynikające ze zmiany dotychczasowego sposobu leczenia. (...) Obecnie występuje duża dysproporcja pomiędzy liczbą udzielonych porad telefonicznych a liczbą wizyt pacjenta u lekarza. Z pozyskanych informacji od sosnowieckich podmiotów leczniczych wynika, iż stosunek wynosi nawet 80:20" - napisał w komunikacie prezydent Sosnowca.

Więcej o: