We wtorek 8 września posłanka PiS Anna Maria Siarkowska opublikowała na Twitterze zdjęcie rąk swojego dziecka. Na fotografii widać, że skóra córki polityczki jest podrażniona i pojawiły się na niej rany.
"Ręce mojej córki po tygodniu w szkole - efekt obowiązkowego dezynfekowania rąk przed każdą (!) lekcją. To istne szaleństwo. Czy naprawdę nie wystarczy, by dzieciaki myły ręce zwykłym mydłem?" - napisała Anna Maria Siarkowska, oznaczając w poście ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego oraz profile resortu edukacji i Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Szef MEN odpowiedział na post posłanki, wskazując, że wielokrotnie mówił o tym, że nie ma obowiązku nieustannej dezynfekcji rąk płynem na bazie alkoholu. "Lekarze także wskazują, że wystarczy regularne mycie rąk mydłem" - napisał Dariusz Piontkowski.
Jedna z osób komentujących post Anny Marii Siarkowskiej opublikowała z kolei stanowisko GIS z 29 kwietnia 2020 roku. Czytamy w nim, że "Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca stosowania środków dezynfekujących do rąk w stosunku do dzieci, zwłaszcza małych, do szóstego roku życia", co podyktowane jest obawą o wystąpienie takich problemów zdrowotnych jak reakcje alergiczne.
Podobne stanowisko w tej sprawie zajął dr Michał Sutkowski, który był rozmówcą Wirtualnej Polski.
- Trzeba stwarzać warunki, żeby dzieci przede wszystkim myły ręce mydłem. W sytuacjach, kiedy nie można tego uczynić, okresowo i czasem trzeba dezynfekować - powiedział lekarz.
Sutkowski stwierdził, że "wszystko jest dosłownie w rękach samych dzieci, ale także nauczycieli i dyrekcji szkół".