Ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu w rozmowie z Onetem został zapytany o to, w jakiej sytuacji Łukasz Szumowski zostawia ochronę zdrowia. Krzysztof Simon podkreślił, że całkowicie nie rozumie jego wcześniejszej decyzji o zniesieniu obostrzeń i ogłoszenia zwycięstwa nad epidemią.
Lekarz podkreślił, że w Ministerstwie Zdrowia powinna zostać wprowadzona spójna koncepcja działania, która odrzuci "cały polityczny bełkot". Według Krzysztofa Simona następca Łukasza Szumowskiego będzie miał trudne zadanie do wykonania.
- Minister Szumowski zbyt wcześnie ogłosił zwycięstwo nad epidemią. Jego następcę czeka jednak ogromna praca. W ministerstwie jest wiele osób, niektóre są bardzo dobrymi specjalistami, inne strasznie marnymi. Na pewno jedna z tych osób przejmie ministerstwo i będzie starała się brnąć przez tą trudną, niesłychanie kosztowną, ale i zadaniową działalność, jaką jest funkcjonowanie Ministerstwa Zdrowia - mówił dalej.
Krzysztof Simon pozytywnie ocenił wprowadzenie żółtej i czerwonej strefy, jednak zauważył konieczność wyjaśnienia ludziom, dlaczego to jest tak ważne. W rozmowie z portalem WP.pl lekarz mówił, że trudno jest przekonać ludzi do ponownego zakładania maseczek czy przestrzegania zakazów, jeśli kilka miesięcy wcześniej politycy mówili, że "koronawirus jest za nami, jesteśmy najlepsi, pokonaliśmy epidemię".
- I skutki są takie, że nikt nie nosi maski, nie utrzymuje dystansu i nie myje rąk. I tacy ludzie są obsługiwani w sklepach, knajpach i klubach. Chodzą na wesela, msze. Trzeba to egzekwować! Obecna polityka rządu jest racjonalna, ale trzeba ludziom przekazać, po co to robimy. (...) Jaka jest główna przyczyna wzrostu zachorowań? Dzicz - tak to trzeba nazwać - agresywna dzicz, która nie przestrzega niczego. Msze, pogrzeby, wesela, duże zakłady pracy. W miejscach, gdzie kumulowała się duża liczba osób na małej przestrzeni najłatwiej o zakażenia. Trzeba nosić maskę w zamkniętych pomieszczeniach i koniec - mówił profesor. Krzysztof Simon dodał, że gdy zwrócił komuś uwagę na noszenie maseczki, to później dostał maila z groźbami.