- Nam, żeby zablokować system wystarczą dwa tysiące nowych przypadków dziennie. To będzie powód do ogłaszania bardzo ostrych ograniczeń - przewidywał na antenie TVN24 immunolog. Niepokojące jest także to, że dziennie jest więcej jest nowych zakażonych niż osób, które wyzdrowiały.
Dodatkowo jedna osoba zakaża średnio 1,3 osoby, a w niektórych miejscach nawet 1,5. Według dr. Pawła Grzesiowskiego za dużą liczbę nowych przypadków odpowiadają tak zwane klastry zakażeń (wesela, koncerty, miejsca pracy) - kiedy jedna osoba infekuje kilka lub kilkanaście innych.
Immunolog dodał, że konieczne jest wykonywanie większych ilości testów, bo tylko one dokładnie powiedzą, jak wiele osób choruje lub zachorowało na koronawirusa. W Polsce wykonuje się średnio 22 tys. testów dziennie, chociaż według doktora Grzesiowskiego mogłoby być ich nawet 50 tys. Lekarz apeluje też o odstąpienie podwójnego testowania osób, które już wyzdrowiały.
- Osoba, która miała łagodne objawy po dziesięciu dniach niezależnie od tego czy ma dodatni czy ujemny wynik testu, już nie zaraża. Czyli właściwie wykonywanie dwóch w tej chwili testów u osoby zdrowiejącej jest niepotrzebne - zaznaczył lekarz.
Doktor obawia się także kumulacji zachorowań na przeziębienie, grypę i COVID-19 na jesieni. Objawy tych chorób są niemal identyczne, dlatego pacjenci z gorączką i kaszlem będą traktowani jako zakażeni.
- To oznacza, że lekarz rodzinny, który dotychczas takiego pacjenta przyjmował, będzie musiał go gdzieś pokierować, aby pobrać mu wymaz. My dziś nie mamy takich możliwości, system jest na to całkowicie nieprzygotowany i pojawienie się kilkudziesięciu tysięcy dziennie, bo tak to wygląda w sezonie grypowym, osób z gorączką, z bólem gardła, z kaszlem, zablokuje wszystko w ciągu trzech dni - stwierdził gość. Według Pawła Grzesiowskiego nie ma innego wyjścia, jak wprowadzić nowe zasady, np. testy tylko dla osób z grupy ryzyka.