Największym problemem w Zakładzie Leczniczo-Opiekuńczym w Piszkowicach jest brak rąk do pracy - informuje TVN24. Pracownicy ośrodka z powodu zakażenia lub kwarantanny nie mogą pracować i zajmować się niepełnosprawnymi dziećmi, których łącznie w ośrodku jest 45.
Zakład jest zamknięty. Podzielono go na dwie strefy, które znajdują się w osobnych budynkach. W strefie czerwonej umieszczono bezobjawowe dzieci zakażone koronawirusem oraz chorych pracowników ośrodka. W strefie zielonej są pozostali podopieczni ośrodka.
Zakład Leczniczo-Opiekuńczy w Piszkowicach apeluje o zgłaszanie się lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarek, którzy mogliby pomóc w opiece nad zdrowymi dziećmi. Do tej pory zgłosiły się dwie osoby.
W Piszkowicach jest także drugie ognisko koronawirusa, które znajduje się w tamtejszej parafii. Jego źródłem jest proboszcz, który mimo objawów przez tydzień wciąż pełnił posługę, w tym udzielał wiernym komunii.
Sanepid apeluje, by osoby, które między 19 lipca a 2 sierpnia brały udział w mszach w Kościele pod Wezwaniem Św. Jana Chrzciciela w Piszkowicach, zgłosiły się do służb sanitarnych.
Do tej pory zgłosiło się 50 osób. W dziewięciu przypadkach test na koronawirusa dał wynik pozytywny.