Niemiecki minister Helge Braun przekazał w rozmowie z agencją Associated Press, że Niemcy rozważają przywrócenie części ograniczeń w przemieszczaniu się w obawie przed drugą falą epidemii koronawirusa. Jak wskazał, rygorystyczne zasady, które obecnie są poluzowane, miałyby dotyczyć m.in. obowiązku noszenia maseczek, utrzymywania dystansu społecznego czy wprowadzania lokalnej kwarantanny na terenach, na których liczba zakażonych jest największa.
Braun, który od początku odpowiada za koordynowanie walki z pandemią w Niemczech, wskazał również, że przed spodziewaną drugą falą epidemii liczba nowych przypadków koronawirusa musi zostać utrzymana na możliwie niskim poziomie.
Z naszych doświadczeń wynika, że restrykcyjne środki, szczególnie jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu, są bardzo, bardzo skuteczne.
Oczywiste i konieczne jest również ograniczenie podróży na wybranych obszarach, w których nowych przypadków jest szczególnie dużo
- powiedział, dodając, że kluczowa jest wczesna izolacja osób zakażonych. - Testowanie na szeroką skalę również jest bardzo pomocne w opanowaniu epidemii - dodał.
Niemiecki minister wskazał również, że zamykanie poszczególnych obszarów byłoby uzgodnione z rządami federalnymi i mogłoby wyglądać podobnie, jak trzy miesiące temu.
O wprowadzenie ograniczeń została też zapytana kanclerz Niemiec Angela Merkel. - Jest to propozycja, którą należy omówić, i którą bym popierała - powiedziała, cytowana przez agencję AP.
W ostatnim miesiącu liczba nowych przypadków koronawirusa w Niemczech ponownie wzrosła. Z tego powodu zdecydowano się na przykład na wprowadzenie lockdownu w dwóch powiatach - m.in. w tym, w którym wykryto ognisko koronawirusa w zakładach mięsnych Toenneis w miejscowości Rheda-Wiedenbrueck w Nadrenii Północnej (zakażenie potwierdzono u ponad 600 osób). Pracowało tam kilkuset Polaków, a na kwarantannę skierowano ok. siedem tysięcy osób. Łącznie w kraju jest 200 tysięcy potwierdzonych przypadków koronawirusa. Ponad dziewięć tysięcy chorych na COVID-19 zmarło.