W poniedziałek 13 lipca władze Nowego Jorku poinformowały, że po raz pierwszy od kilku miesięcy nie zanotowano ani jednego zgonu spowodowanego koronawirusem. Pomimo tego włodarze miasta nie mają powodów do zadowolenia. Wzrasta bowiem liczba zakażeń wśród młodych ludzi.
Burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio, poinformował o spadku poziomu zakażeń koronawirusem w Nowym Jorku. W ciągu ostatniego tygodnia liczba nowych przypadków nie przekracza tysiąca dziennie. To duża zmiana w porównaniu do szczytu epidemii, kiedy to w ciągu jednego dnia notowano ponad 10 tys. przypadków zakażeń SARS-CoV-2.
Jak informuje portal Politico, w pierwszym tygodniu czerwca liczba zakażeń wśród osób w wieku 20-29 lat zwiększyła się w ostatnim czasie z 27 do 34 przypadków na 100 tys. mieszkańców. Dla porównania wśród osób w wieku 30 lat liczba zakażeń koronawirusem zwiększyła się nieznacznie - z 29 do 30 przypadków na 100 tys. mieszkańców.
- Pomimo tego, że widzimy duży spadek wśród ogólnej liczby przypadków, dostrzegamy jeden niepokojący trend wśród młodych - powiedział de Blasio.
Burmistrz Nowego Jorku zapowiedział, że zwiększy wysiłki miasta, które będą miały na celu dotrzeć do młodych ludzi. Jednym z jego działań ma być skorzystanie z pomocy mediów społecznościowych i influencerów, którzy mają zachęcać do przestrzegania zasad reżimu sanitarnego.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby dotrzeć do młodych ludzi i uświadomić im, że nie są bezpieczni - zapowiada de Blasio.
Miasto wydało również nowe wytyczne, w których zachęca do noszenia maseczek w zamkniętych pomieszczeniach - nawet wtedy, gdy możliwe jest zachowanie dystansu społecznego.
W Nowym Jorku po raz pierwszy od 13 marca nie zanotowano ani jednego zgonu spowodowanego koronawirusem. Do szpitali przyjęto 56 osób z objawami zakażenia. Na oddziałach intensywnej terapii przebywa 279 osób. Tylko 2 proc. wykonanych testów wskazało pozytywny wynik.
W Nowym Jorku stwierdzono 428 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. 32 tys. osób zmarło, a ponad 186 tys. wyzdrowiało.