Oba potwierdzone przypadki dotyczą osób, które niedawno wróciły do kraju z Wielkiej Brytanii. Media dodają, że zakażone osoby mają ze sobą powiązania, zgodę na wyjazd na Wyspy Brytyjskie otrzymały zaś w związku z pogrzebem, w którym brały udział - informuje BBC.
Dokładnie 24 dni temu w Nowej Zelandii wykryto ostatnie nowe zakażenie koronawirusem, natomiast od 8 czerwca w całym kraju nie było już ani jednego chorego na COVID-19.
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern pod koniec kwietnia informowała, że kraj poradził sobie z pandemią. - Wygraliśmy tę bitwę! Eliminacja oznacza, że jesteśmy bliscy tego, by nie było już przypadków zakażeń koronawirusem. Może być jednak tak, że za jakiś czas znowu pojawi się niewielka liczba przypadków. To nie oznacza jednak, że ponieśliśmy porażkę. Staramy się zarządzać wszystkim tak, by w przyszłości utrzymywać te liczby na niskim poziomie - mówiła wówczas.
Taka sytuacja pozwoliła włodarzom kraju na zniesienie wszystkich obostrzeń, które wprowadzono w celu ochrony społeczeństwa przed skutkami zarazy.
W dalszym ciągu aktualne są jednak ograniczenia dotyczące przekraczania granic. Na teren Nowej Zelandii wpuszczani są tylko obywatele kraju, a także osoby wykonujące "kluczowe zawody". Wszyscy nowo przybyli muszą poddawać się niezbędnym testom, a także przejść 14-dniową kwarantannę.
Zakażonymi osobami są dwie kobiety w wieku powyżej 30 i 40 lat. Decyzją organów bezpieczeństwa zatrzymały się w wyznaczonym hotelu izolowanym w Auckland. Jedna z kobiet miała "łagodne objawy" zakażenia - informuje BBC.
Dr Ashley Bloomfield, dyrektor ds. Zdrowia powiedziała we wtorek, że "kobiety podróżowały po terenie Nowej Zelandii prywatnym pojazdem i nie korzystały z żadnych publicznych udogodnień".