W poniedziałek spod klasztoru sióstr Bernardynek ruszyła 365. Łowicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. Choć wciąż obowiązuje zakaz zgromadzeń, wprowadzony z powodu epidemii koronawirusa, z Łowicza wyruszyło znacznie więcej niż 50 pielgrzymów. Większość nie miała też maseczek. Do Częstochowy mieli dotrzeć 30 maja.
O frekwencji niech świadczy nagranie udostępnione przez portal lowiczanin.info.
Po przejściu około 30 kilometrów, pielgrzymi zostali zatrzymani w pobliżu miejscowości Słupia przez policjantów z komendy w Skierniewicach. Jak informuje portal gosc.pl, powodem interwencji było złamanie wspomnianego już zakazu zgromadzeń powyżej 50 osób. Pątników wylegitymowano.
"Policja kręciła się już w okolicach Pszczonowa. Zatrzymali nas między Słupią a Lipcami Reymontowskimi. Przyjechało 5 radiowozów, chyba dwa samochody nieoznakowane, zrobił się ogromny chaos. Nie wiedzieliśmy, co robić. Jedni uciekali przez pola, inni w las, jeszcze inni ruszyli w dalszą drogę już na nocleg. Część zadzwoniła po rodziny, by odwieźli ich do domu. Wszystkich spisują. Co będzie dalej, nie wiemy" - komentowali pątnicy, z którymi rozmawiał portal gosc.pl
Onet zapytał przedstawicieli policji o powody zatrzymania łowickiej pielgrzymki. "Przemieszczanie się w ten sposób tak licznej grupy pod przewodnictwem księdza z łowickiej parafii w naszej ocenie nie zapewniało przestrzegania obowiązujących nakazów i zakazów stojących na straży bezpieczeństwa sanitarnego" - wyjaśniła mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi.