W sobotę w Kępnie (województwo wielkopolskie) powstało centrum pobrań wymazów na obecność COVID-19. Taką decyzję podjął wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk po tym, jak w jednej z fabryk meblarskich w powiecie kępińskim wykryto duże ognisko koronawirusa - podaje TVN 24. To właśnie stamtąd pochodzi wiele przypadków odnotowanych w ostatnich dniach w regionie.
Gdy okazało się, że wśród pracowników fabryki są osoby zakażone, zaczęto przeprowadzać masowe testy. - Przez trzy dni przebadaliśmy 966 pracowników. Wśród nich wyszło 297 pozytywnych wyników - powiedziała cytowana przez TVN 24 Wanda Lepka z inspektoratu sanitarnego w Kępnie.
Rzecznik wojewody Tomasz Stube informuje, że większość zakażonych przechodzi chorobę bezobjawowo. Wszyscy przebywają na kwarantannie domowej, a nie w szpitalach. Wykonywane są kolejne testy - tylko w weekend zgłosiło się na nie kolejnych tysiąc osób. Jak przekazał inspektorat, wyniki mają być znane za 8-10 dni.
Epidemia w fabryce zaczęła się po tym, jak jeden z chorych - nie wiedząc, że jest nosicielem koronawirusa - trafił na szpitalny oddział ratunkowy w Kępnie. Potem zakażenia potwierdzono u kolejnych pracowników. - Gdyby zrobili nam te testy kilka tygodni wcześniej, wielu ludzi udałoby się uratować przed wirusem - mówili pracownicy zakładu w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak podaje Radio Poznań, wśród zakażonych z powiatu kępińskiego dominują mężczyźni w wieku od 20 do 55 lat. W zakładzie pracuje obecnie około 30 procent stałej załogi. Kępno jest największym w Polsce skupiskiem zakładów meblowych. Władze mają nadzieję, że sytuację uda się opanować i nie powtórzy się scenariusz znany ze śląskich kopalń.