W Brazylii kopią setki grobów dla ofiar COVID-19. Epidemia rośnie w ogromnym tempie

Obostrzenia to "histeria" i należy pozwolić ludziom wrócić do pracy - mówił skrajnie prawicowy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro. Teraz Brazylia jest krajem z drugą po USA najwyższą liczbą przypadków koronawirusa, a nowych zakażeń jest coraz więcej. Rośnie także liczba ofiar.
Zobacz wideo Pandemia vs środowisko. Nieoczekiwane efekty dystansu społecznego i wątpliwości ekspertów

W wielu krajach udało się wypłaszczyć krzywą zachorowań, ale w państwie rządzonym przez Jaira Bolsonaro - który od początku bagatelizuje pandemię - liczba zachorowań stale się zwiększa. I przynosi śmiertelnie żniwo. 

W Brazylii potwierdzono do tej pory 347 398 przypadków COVID-19. Przedwczoraj Brazylia wyprzedziła Rosję pod względem liczby zakażeń, ustępując w tym względzie jedynie Stanom Zjednoczonym. Jeszcze na początku maja przybywało każdego dnia około pięć tysięcy potwierdzonych zachorowań każdego dnia. Teraz ta liczba to 16 tys. i codziennie staje się wyższa. Co więcej, realna skala epidemii może być jeszcze większa, gdyż w kraju wykonano dotąd bardzo mało testów (ok. 3 tys. na milion mieszkańców - dla porównania w Polsce to 19 tys., w Niemczech czy USA - 40 tys.).

Brazylia odnotowała wczoraj 965 zgonów z powodu zakażenia koronawirusem. Tym samym liczba śmiertelnych ofiar COVID-19 wzrosła tam do ponad 22 tysięcy. W mediach publikowane są zdjęcia setek grobów kopanych na cmentarzach dla ofiar epidemii. W tym tygodniu WHO poinformowała, że to Ameryka Południowa - z Brazylią na czele - jest w tej chwili "nowym centrum" pandemii koronawirusa.

"Washington Post" opisuje, że w przeciwieństwie do państw rozwiniętych, w niektórych krajach Globalnego Południa - w tym w Brazylii - wirus zabija także bardzo wielu młodszych ludzi. W kraju 15 proc. ofiar COVID-19 to osoby poniżej 50. roku życia. To odsetek jest dziesięciokrotnie wyższy niż we Włoszech lub Hiszpanii. W regionie Rio De Janeiro 2/3 hospitalizowanych to osoby poniżej 49. roku życia. 

Eksperci wiążą to m.in. z większym ubóstwem, nierównościami, gorszym systemem opieki i poziomem zdrowia publicznego. Te czynniki sprawiają, że osoby, które mogłyby przetrwać chorobę w innych krajach, mają na to niższe szanse w państwach rozwijających się. 

Niektórzy zwracają uwagę, że kraje z najgorszym obecnie przebiegiem epidemii są rządzone przez populistów, niektórych z autorytarnymi ciągotami. Ale żaden z nich - pisze "Washington Post" - nie poradził sobie gorzej, niż Jair Bolsonaro.

Prezydent lekceważy wirusa i szerzy dezinformację

Skrajnie prawicowy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro jest ostro krytykowany za sposób radzenia sobie z epidemią. Doprowadził do odejścia dwóch ministrów zdrowia. Prezydent sprzeciwiał się wprowadzaniu ograniczeń dotyczących społecznego dystansowania, jednocześnie popierając korzystanie z leków o niepotwierdzonej skuteczności.

Jeden ze zdymisjonowanych przez prezydenta ministrów był zwolennikiem wprowadzania izolacji między ludźmi, a także zamykania szkół i zawieszania działalności przedsiębiorstw. - Wiem, życie jest bezcenne, ale gospodarka i rynek pracy muszą wrócić do normalności - stwierdził Jair Bolsonaro w kwietniu. 

Bolsonaro nie tylko lekceważy zagrożenie epidemią, ale wręcz szerzy dezinformację na jej temat. Dwa największe serwisy społecznościowe - Facebook i Twitter - w bezprecedensowej decyzji postanowiły usunąć wpisy prezydenta Brazylii, które szerzyły dezinformację. Twitter usunął nagrania brazylijskiego prezydenta, na których widać jego witanie się z tłumem - uściski i podawanie rąk. Światowa Organizacja Zdrowia odradza tego typu zachowanie jako ryzykowne. Ich promowanie nie jest odpowiednie. Na innym nagraniu polityk twierdził, że wprowadzone restrykcje to "histeria" i że należy pozwolić ludziom wrócić do pracy. Inne usunięte wpisy dotyczyły niesprawdzonych leków.

Więcej o: