KGHM zarzucało "hejt". Wbrew zapewnieniom maski sprowadzone antonowem z Chin nie spełniają norm

Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia - wg wykonanych w Polsce testów maski ochronne sprowadzone przez KGHM nie spełniają koniecznych norm. W związku z tym nie mogą być wykorzystane w kontakcie z chorymi na COVID-19. Nie wiadomo, co z nimi zrobić. Wcześniej państwowa spółka, która sprowadziła sprzęt samolotem Antonow, zapewniała o jakości masek.
Zobacz wideo Miliony za maseczki z podrobionym certyfikatem. Wiceminister zdrowia tłumaczy

O wątpliwościach co do maseczek sprowadzonych do Polski przez KGHM i Lotos pisała już "Gazeta Wyborcza". Takie środki ochronne dla osób pracujących z zakażonymi muszą spełniać konkretne normy, jednak wg informacji "Wyborczej" nie miały one odpowiednich certyfikatów. 

Dostawę sprzętu - która przyleciała do Warszawy w połowie kwietnia największym samolotem świata Antonowen AN-225 Mrija - witał m.in. premier Mateusz Morawiecki i odpowiedzialny za państwowe spółki minister Jacek Sasin. Po publikacji KGHM nie tylko odcięło się od doniesień o tym, że maseczki nie mają certyfikatów, ale wręcz zarzuciło "hejt" i rozprzestrzenianie "fake newsów". "Maseczki już pomagają w walce z koronawirusem, ich jakość jest potwierdzona badaniami. Hejt nie zatrzyma pomocy dla polskich szpital" - napisano na koncie spółki na Twitterze.

Teraz okazuje się, że maski rzeczywiście nie spełniają norm - podaje Onet.pl i "Dziennik". Gazeta opisała, że gdy wyszło na jaw, iż norm nie spełnia inna partia masek kupionych przez Ministerstwo Zdrowia, zlecono przetestowanie także innych partii masek. Okazało się, że norm nie spełniają też te zakupione przez WOŚP czy Komisję Europejską (o czym mówił minister zdrowia) - a także maski sprowadzone przez KGHM. Wg Onetu resort zdrowia potwierdza, że badanie w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy wykazało, iż maski zakupione przez spółkę "nie spełniają norm FFP" (czyli dot. ochrony dróg oddechowych). 

Co dalej z maskami bez norm?

Maski trafiły do Agencji Rezerw Materiałowych, która dysponuje nimi w tej chwili. Wg cytowanego przez Onet szefa agencji Michała Kuczmierowskiego maski - choć nie mogą być użyte przez osoby wymagające pełnej ochrony w kontakcie z zakażonymi - mogą być traktowane jako "maski chirurgiczne", które nie zapewniają pełnej ochrony. 

Jednak wg Onetu ostatecznie nie wiadomo, co z maskami zrobić. Odesłanie ich ma "nie wchodzić w grę", ponieważ "były zbyt drogie" i sam koszt transportu Antonowem to miliony złotych. W cytowanej przez serwis informacji spółka przyznaje, że uzyskała raport "wskazujący na niedostateczną jakość partii masek", KGHM zwróciło się do dostawcy "z oczekiwaniem wyjaśnienia". 

Więcej o: