Po tym, jak rząd zniósł obostrzenia związane z wizytami w lasach i umożliwił ponowne otwarcie hoteli oraz schronisk, na południe Polski ruszyły tysiące osób. Wzmożony ruch turystyczny zaobserwowano zarówno w Tatrzańskim Parku Narodowym, jak i w Zakopanem. Władze miasta niepokoją się, bo widzą, że część turystów nie stosuje się do obostrzeń, nie nosi maseczek i nie zachowuje odpowiedniego dystansu od innych ludzi. Na stronie internetowej Zakopanego pojawił się apel.
"Prosimy o bezwzględne przestrzeganie nakazu zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych oraz utrzymania co najmniej dwumetrowej odległości między pieszymi. Bądźmy odpowiedzialni i nie narażajmy innych na zakażenie. Także w lesie, na terenie TPN, warto pamiętać o tych zasadach, choć nie są one narzucone przepisami prawa. W sytuacji, gdy znajdujemy się w skupisku ludzi, założenie maseczki będzie najlepszym zabezpieczeniem i wyrazem troski o innych. Prosimy o szczególną rozwagę i ostrożność, by beztroskie korzystanie z turystycznych atrakcji nie przyczyniło się do powstania groźnego ogniska zakażenia, zagrażającego gościom i mieszkańcom Zakopanego" - czytamy w komunikacie Urzędu Miasta.
O zasadach bezpieczeństwa obowiązujących w Tatrach przypomina także Tatrzański Park Narodowy, prosząc turystów, aby zasłaniali usta i nos przy punktach poboru opat i parkingach, zachowywali dwumetrowy dystans od innych, unikali gromadzenia się na szlakach i w strefach wypoczynku, a także umyli ręce po powrocie z wycieczki i nie zostawiali w lesie żadnych odpadów.
- Niestety nasze obserwacje nie napawają optymizmem. Część osób stosuje się do zaleceń, ale wielu turystów je lekceważy. [...] Jest też duży problem z zachowaniem społecznego dystansu. Apelujemy o rozwagę. Pamiętajmy, że w Tatry przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Jak widzimy na przykładzie innych krajów europejskich, często to właśnie miejscowości turystyczne były ogniskami zakażenia - mówił Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, którego słowa cytuje "Gazeta Wyborcza".