Według danych zgromadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w ciągu ostatniej doby w Stanach Zjednoczonych potwierdzono 2073 zgony powiązane z chorobą COVID-19.
To drugi dzień z rzędu, gdy liczba ofiar utrzymuje się tam powyżej dwóch tys. Od początku epidemii zmarło 73095 pacjentów i potwierdzono ponad 1,28 mln zakażeń.
Podczas spotkania w Białym Domu z pielęgniarkami i pielęgniarzami walczącymi z koronawirusem prezydent USA Donald Trump wyraził przekonanie, że jego kraj ma za sobą szczyt epidemii i może przejść do kolejnych etapów "odmrażania" gospodarki. Amerykański przywódca przyznał, że może to oznaczać większą liczbę infekcji i ofiar śmiertelnych.
Potwierdził też, że rozważał rozwiązanie rządowego zespołu do walki z koronawirusem, jednak zmienił zdanie, gdy uświadomił sobie, jak bardzo jest on "popularny". Dodał jednak, że głównym zadaniem grupy eksperckiej będzie teraz bezpieczne "otwieranie" kraju oraz koordynowanie działań w sprawie szczepionki i leków na COVID-19.
Trump, zapytany wcześniej o to, czy Amerykanie zaakceptują wzrost liczby zachorowań i śmierci po zniesieniu obostrzeń, odpowiedział, że "kraj nie może latami pozostawać zamknięty, coś należy z tym zrobić". Gubernatorzy stanów spotykają się z coraz większymi naciskami obywateli, którzy domagają się otwarcia gospodarki i zniesienia restrykcji dotyczących przemieszczania się.
Epidemiolodzy przestrzegają przed całkowitym zniesieniem obostrzeń. Może to doprowadzić do ponownego wzrostu zachorowań, jeśli nie będą prowadzone badania przesiewowe oraz śledzenie kontaktów osób zakażonych.