Szymon Hołownia w Porannej Rozmowie Gazeta.pl był pytany m.in. o krytykę po tym, jak rozpłakał się na wizji, mówiąc o konieczności obrony konstytucji. - W mojej ocenie te łzy były konieczne. Nie zamierzam oszukiwać, grać jakiejś posągowej postaci z betonu albo z wazeliny, jak to się często na scenie politycznej nie tylko w Polsce widzi. Jestem człowiekiem z krwi i kości, człowiekiem, który włożył w pracę nad tym nowym projektem dla Polski, ale też tą nową nadzieją, która w tej dobie koronawirusa jeszcze bardziej jest potrzebna - mówił.
Hołownia skomentował też propozycję Joachima Brudzińskiego, który rzucił mu wyzwanie, by stanął do debaty z Andrzejem Dudą. Jak stwierdził, z pewnością by się na nią stawił.
Podłożyli się jak dzieci. Oczywiście, że chętnie stanąłbym do konfrontacji z prezydentem Dudą. On nagle na kilka dni przed wyborami postanowił zostać prezydentem. Otwiera rurociągi, walczy o pieniądze dla bezrobotnych... Gdzie był przez pięć lat?
Pytanie, czy pan Andrzej Duda miałby szansę ze mną. Na razie widzimy, że ma szansę uśpić wszystkich, przemawiając przed dwie i pół godziny do telewizora
- mówił, odnosząc się do ostatniej konwencji urzędującego prezydenta.