PiS zlecił druk kart wyborczych, choć nie ma ustawy. Posłów opozycji nie wpuszczono do siedziby firmy

Posłowie Wiosny w ramach interwencji poselskiej domagali się wejścia do siedziby firmy Samindruk w Brodnicy, która według ostatnich doniesień dostała od rządu zlecenie na druk kart wyborczych. Nie zostali wpuszczeni do środka. Na miejsce wezwano policję, sprawa trafi teraz do prokuratury.

Rząd zlecił prywatnej firmie w Brodnicy wydrukowanie kart do głosowania przed wyborami prezydenckimi nie państwowej spółce, a prywatnej firmie - drukarni z niemieckim kapitałem. Dodatkowo karty są drukowane, choć nie ma jeszcze ich wzoru ani ustawy dotyczącej powszechnego głosowania korespondencyjnego - to ustalenia Onetu, na podstawie których posłowie Wiosny postanowili przeprowadzić interwencję poselską w siedziby firmy Samindruk w Brodnicy (województwo kujawsko-pomorskie).

Zobacz wideo Biedroń komentuje apel byłych prezydentów i premierów o bojkot „pseudowyborów”

Karty do głosowania drukowane w Brodnicy? Posłom odmówiono wejścia do środka

Posłowie Wiosny Joanna Scheuring-Wielgus (jest posłanką z okręgu toruńskiego, w którym leży Brodnica) i Krzysztof Śmiszek relacjonują, że próbowali dostać się do siedziby firmy Samindruk, by dowiedzieć się m.in., jakie są koszty druku kart do głosowania i na jakiej podstawie procedurę rozpoczęto przed wejściem w życie stosownych przepisów. Działali w ramach interwencji poselskiej, która - według prawa - zezwala na kontrolę prywatnych przedsiębiorstw. - Zadzwoniłam do asystentki dyrektora. Powiedziała, że porozmawia z szefem i oddzwoni - opisuje w rozmowie z Onetem Scheuring-Wielgus. - Ale nie dość, że nie oddzwoniła, to jeszcze przestała odbierać ode mnie telefony. Wtedy wezwaliśmy policję - dodaje, wskazując, że po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze zostali wpuszczeni do środka przez pracowników firmy. 

Kiedy wyszli, powiedzieli nam, że zarząd odmówił wpuszczenia nas do środka. Policja obiecała, że dokładnie opisze tę sytuację i wyśle stosowne pismo do prokuratury

- mówi Scheuring Wielgus. Krzysztof Śmiszek dodaje, że "zdecydowanie widać nerwowość po stronie pracowników oraz osób z administracji" brodnickiej firmy. - Doniesienia medialne wskazują, że spółka Samindruk otrzymała zlecenie na drukowanie czegoś, co nie powinno być jeszcze drukowane. Nie ma jeszcze przepisu, który zezwala na ten druk - mówi.

Posłowie Wiosny zapowiadają, że o zablokowaniu przeprowadzenia interwencji poselskiej poinformują też wicemarszałkinię Sejmu, Elżbietę Witek.

Z informacji przekazanych przez rząd wynika, że 30 mln kart do głosowania ma być drukowanych nie przez prywatną firmę, a przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych. Ani PWPW, ani MSWiA, pod które podlega, nie odpowiedziały na pytania dziennikarzy. Spółka Samindruk w oświadczeniu przesłanym Onetowi stwierdziła wcześniej, że "nie udziela żadnych informacji dotyczących prowadzonej działalności".

Nadal nie wiadomo, jak będą wyglądały wybory prezydenckie, które wciąż są oficjalnie zaplanowane na 10 maja. Ustawa o wyborach korespondencyjnych autorstwa PiS, według której karty do glosowania mieliby roznieść pracownicy Poczty Polskiej, najpóźniej 7 maja ponownie trafi do Sejmu - w poniedziałek odrzuciły ją w całości trzy komisje senackie. Nadal nie ma zgody, jak będą w jej sprawie głosować posłowie koalicjanta PiS - Porozumienia.

Więcej o: