Do wyborów prezydenckich pozostał tydzień. Prawo i Sprawiedliwość chce, by Polacy wybrali prezydenta w powszechnym głosowaniu korespondencyjnym, jednak ustawa wprowadzająca to rozwiązanie wciąż jest procedowana w parlamencie. Nad projektem pracuje obecnie Senat, a głosowanie w Sejmie ma odbyć się najprawdopodobniej w środę 6 maja.
Politycy opozycji apelują o przełożenie wyborów poprzez wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Na to nie chce zgodzić się obóz rządzący, który zlecił już zresztą drukowanie kart wyborczych. Oponenci PiS-u podnoszą, że prezydent wybrany w ramach tak przeprowadzonego procesu wyborczego, nie będzie miał odpowiednio silnego mandatu. W podobnym tonie wypowiedziała się właśnie Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, do niedawna szefowa kampanii ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudy.
- W tej sytuacji, która jest, wybory 10 maja nie mogą się odbyć. Prezydent musi mieć silną legitymację społeczną do pełnienia swojego urzędu. Wtedy właśnie może sprawnie wypełniać swoją funkcję - powiedziała Turczynowicz-Kieryłło w programie "Koronawirus. Raport" na antenie TVN24.
Była szefowa kampanii Dudy przytoczyła też słowa Stanisława Staszica. - Staszic powiedział, że "ten król jest najnieszczęśliwszy, który prawdy nie słyszy". Wierzę, że prezydent Duda usłyszy tę prawdę, którą my słyszymy na każdym kroku. Prawdę obywatelską, która nie ma legitymacji partyjnej - stwierdziła Turczynowicz-Kieryłło.
Konwencja programowa urzędującego prezydenta odbyła się w sobotę w formie transmisji online. Duda przemawiał ok. 2,5 godziny, zapowiadając m.in. dodatkowe wsparcie osób, które straciły pracę w wyniku turbulencji gospodarczych, będących skutkiem wirusa.
Jeszcze tego samego dnia Turczynowicz-Kieryłło skrytykowała wystąpienie prezydenta. "Dzisiejsza Konwencja Programowa to niewykorzystana szansa PAD. Statyczne ponad godzinne One Man Show. Trudno utrzymać uwagę przy tak długim monologu bez przerw, bez klipów, z niekorzystnym oświetleniem. Non sit diu prudenter (długo nie znaczy mądrze - red.)" - napisała na Twitterze.
Jak teraz tłumaczy się z tych słów? - W moim wpisie odnosiłam się do sposobu przygotowania konwencji. Moje zarzuty dotyczyły w głównej mierze tego, że konwencja była po prostu za długa. Uważam, że prezydent mógł przedstawić swój program w dużo krótszej formule. Takiej, którą Polacy z jednej strony by zrozumieli, a z drugiej zaakceptowali - przekonywała w TVN24 Turczynowicz-Kieryłło.
Turczynowicz-Kieryłło jest prawniczką, do 14 marca przewodziła kampanii Dudy. Oficjalnie zrezygnowała "z uwagi na stan zdrowia". Niemal od początku objęcia przez nią tej funkcji pojawiały się doniesienia medialne, które kładły się cieniem na jej dotychczasowej działalności. "Gazeta Wyborcza" opisała np., że w 2018 roku, w trakcie wyborów samorządowych Jolanta Turczynowicz-Kieryłło miała ugryźć mieszkańca Milanówka. Adwokatka opisywała natomiast, że padła ofiarą napaści i w ten sposób broniła siebie i syna. Z kolei ugryziony mężczyzna utrzymywał, że gdy doszło do całego zajścia, przyłapał Turczynowicz-Kieryłło na roznoszeniu ulotek w trakcie ciszy wyborczej. W innej publikacji dziennik przytaczał relacje osób, z których wynikało, że Turczynowicz-Kieryłło razem z mężem miała napisać prześmiewczy wierszyk, atakujący uderzający w PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Ostatnio prawniczka znowu jest bardziej aktywna na Twitterze. We wtorek 28 kwietnia zamieściła zagadkowy filmik, w którym porównywała kampanię przed wyborami prezydenckimi do szachów. - Przed nami wybory. Pewnie zastanawiacie się, kto w tych wyborach będzie królem? A może zastanawiacie się, kto będzie w tych wyborach czarnym koniem? Kto jest tak naprawdę tylko gońcem, a kto w tych wyborach jest zwykłym pionkiem? - mówi na nagraniu.