Grupa włoskich pracowników seksualnych, którzy przez epidemię koronawirusa stracili środki do życia, początkowo zwróciła się o wsparcie do parafii w miejscowości Torvaianica, położonej niedaleko Rzymu. Lokalny proboszcz podzielił się z nimi jedzeniem, jednak gdy zaczęły się do niego zgłaszać kolejne osoby, zasugerował, by zwróciły się do papieża.
Franciszek nakazał, by sprawą zajął się papieski jałmużnik Konrad Krajewski. Ten przyjechał do parafii w Torvaianice i przekazał paczki z żywnością. - Dziwię się, że to przyciągnęło tak dużą uwagę. To normalne, że kościół powinien pomagać poszkodowanym i być swego rodzaju 'szpitalem polowym'. Kierujemy się Ewangelią - powiedział kardynał Krajewski, cytowany przez agencję Reuters.
Dodał, że większość z transpłciowych sexworkerów, którzy zgłosili się do Watykanu o pomoc, prawdopodobnie nie posiada dokumentów, przez co trudno było im uzyskać pomoc z państwowej opieki społecznej. Większość z nich pochodzi bowiem z krajów Ameryki Południowej.
- Przez obostrzenia wszystko pozostaje zamknięte, a im zabrakło środków do życia. Co więcej, sutenerzy często odbierają im paszporty - dodał Krajewski.