Poczta Polska na polecenie rządu wdrożyła przygotowania do wyborów korespondencyjnych - według dotychczasowych ustaleń listonosze mają 10 maja dostarczyć do domów Polaków pakiety do głosowania. W ostatnich dniach spółka zaapelowała do samorządowców, by przekazywali dane osobowe i adresowe wyborców. Wiceprezes Poczty Polskiej podkreślał, że dane z systemu PESEL, które zostały przekazane Poczcie przez Ministerstwo Cyfryzacji, nie wystarczą do prawidłowego doręczenia pakietów. Samorządowcy informują, że nie przekażą danych, dopóki nie zobliguje ich do tego prawo.
W piątek rano media obiegła informacja, że koronawirusa stwierdzono u pracownika firmy, która na zlecenie Poczty Polskiej kompletowała pakiety wyborcze. Wcześniej informowano z kolei, że zakażenie koronawirusem wykrywane też u co najmniej dwudziestu Poczty Polskiej, w tym m.in. listonoszy. Spółka odniosła się do tych informacji w oświadczeniu.
Korespondencja doręczana codziennie, także w okresie pandemii, jest całkowicie bezpieczna. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy i literaturą naukową koronawirus może przetrwać na powierzchni kartonu do 24 godzin, dlatego ryzyko zakażenia się w ten sposób uznawane jest za bardzo niskie
- czytamy w oświadczeniu.
Pomimo codziennych działań realizowanych w okresie pandemii z zachowaniem ciągłości usług, jedynie 0,03 proc. pracowników Poczty uległo zakażeniu w ciągu całego czasu trwania epidemii, ale nie w wyniku bezpośredniego kontaktu z klientami, lecz przeważnie w następstwie kontaktu z chorymi członkami rodziny
W przypadku zakażenia jednego z pracowników na kwarantannę kierowana będzie część zespołu, która miała kontakt z zakażonym, natomiast pozostali pracownicy nadal wykonywać będą swoje zadania z zachowaniem procedur bezpieczeństwa
- podkreśla Poczta Polska, że do tej pory wydała na środki ochronne dla pracowników już 57 milionów złotych.
W Poczcie Polskiej pracuje nieco ponad 25 tysięcy listonoszy, którzy zgodnie z planem PiS mają roznieść 30 milionów pakietów wyborczych.