"Zadaniem Johnsona będzie znalezienie złotego środka między interesami biznesu i pracowników, a potrzebą chronienia najsłabszych i służby zdrowia przed przeciążeniem w przypadku drugiej fali epidemii" - podaje "The Financial Times". Stronnicy Johnsona zgadzają się co do tego, że decyzje jakie będzie musiał podjąć w ciągu najbliższych dwóch tygodni, będą "jednym z największych wyzwań w jego karierze".
Około godziny 10 polskiego czasu Boris Johnson wyszedł przed rezydencję premiera i wygłosił przemówienie na temat koniecznej ostrożności przy odmrażaniu gospodarki, by uniknąć drugiej fali zakażeń. Zdaniem Johnsona Wielka Brytania zbliża się do końca pierwszej fali epidemii.
- Wiem, że jest ciężko. Chcę przywrócić gospodarkę tak szybko, jak to możliwe. Ale nie zaryzykuję życiem Brytyjczyków i nie zaryzykuje drugiej fali zakażeń - powiedział premier. Szef rządu dodał, że na razie nie może powiedzieć, jak będą zmieniały się zasady izolacji, ale przekonywał, że jego gabinet będzie o tym informował w najbliższych dniach. Podkreślił też, że proces decyzyjny będzie możliwie jak najbardziej transparentny.
- Prawdą jest, że to największe wyzwanie naszego kraju od czasu wojny. Ale prawdą jest również to, że robimy postępy - przekonywał Johnson. Jednocześnie ocenił, że Wielka Brytania jest w momencie "maksymalnego ryzyka", jeśli chodzi o koronawirusa.
Przed miesiącem u Borisa Johnsona zdiagnozowano COVID-19. Początkowo był leczony w domu, ale jego stan sie pogorszył i trafił na tydzień do szpitala. Spędził trzy dni na oddziale intensywnej terapii. Po opuszczeniu szpitala przebywał w swoim wiejskim domu i nie prowadził żadnej aktywności rządowej. Jedynie w ubiegłym tygodniu rozmawiał z królową Elżbietą II i amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, odbył też kilka spotkań z ministrami.
Według ostatnich danych, w Wielkiej Brytanii z powodu koronawirusa zmarło 20 tysięcy 732 osób, tylko wczoraj 413.